czwartek, 30 grudnia 2010

Najcenniejsze co możesz ofiarować swojemu przyjacielowi, to bycie jego przyjacielem;


- Wielu ludzi mówi, że zależy im na twoim dobru. Ale kimś, dla kogo na pewno się liczysz - jest Twój przyjaciel;
- Nie ma innej drogi "zdobycia" przyjaciela, jak bycie przyjacielem;
- Nawet bycie czyimś przyjacielem nie daje Ci prawa do odbierania wolności;
- Żyjąc obok siebie -ranimy się każdego dnia. Co gorsza - ranimy najbliższych i jeśli mamy choć trochę serca, to fakt bycia sprawcą boli nie mniej niż bycie skrzywdzonym. Chcąc umacniać się w przyjaźni czy miłości musimy sobie przebaczać;
- Bez przebaczenia trudno o przyjaźń czy miłość;
- Najboleśniej przezywa się odebrane przyjaźnie i złamane serca - dlatego nie przeszkadzaj innym się przyjaźnić;
- Przyjaciele są rzadkimi klejnotami, sprawiają, że się uśmiechasz i dodają ci otuchy. Są gotowi cię wysłuchać, kiedy tego potrzebujesz, wspierają cię i otwierają przed tobą swoje serca... Staraj się więc ich nie ranić...
- Naucz się przepraszać...
- Nie trap się, choćby część tego, co zostało wyżej napisane było tylko spisem pobożnych życzeń...

- Choćby nie wiem, co się działo - zawsze jest jeszcze Jezus... On da Ci Moc !

środa, 29 grudnia 2010

Why Jesus? (Dlaczego Jezus?)

Po to Jezus przyszedł na ziemię aby nas uratować, aby nam wskazać drogę do nieba, aby dać nam nadzieję na lepsze "jutro", którym jest zbawienie każdego z nas. Od tego momentu wszystko wygląda inaczej. Kiedy obdarowujemy innych jesteśmy podobni do Boga, który nas obdarował Swoim Synem a w Nim Zbawieniem na które tak naprawdę nie zapracowaliśmy - zbawienie - dar darmo dany! Obdaruj innych!, bądź podobny do Boga!

piątek, 24 grudnia 2010

To wydarzyło się naprawdę...

Życzę...

Chyba każdy z nas w jakiś sposób szuka szczęścia, szuka akceptacji, pokoju, szuka miłości. Szukamy w koło siebie, szukamy w świecie, ale świat tego do końca nam dać nie może. Często to co otrzymujemy od świata, często to co nam siat proponuje i podpowiada jest marnym substytutem, imitacją szczęścia, pokoju, miłości i akceptacji. Przychodzący Chrystus jest księciem pokoju, On ofiaruje nam wolność, nie wolność od..., ale wolność do miłości, wolność do szczęścia, pokoju i akceptacji. Życzę każdemu z Was abyśmy umieli przez te święta na nowo odkryć Chrystusa. Odkryć jako PRZYJACIELA, odkryć jako Kogoś komu na nas bardzo zależy. Chciejmy być nim w Komunii, w zażyłości, chciejmy Mu zaufać, że On potrafi naprawdę zdziałać w nas cud. Niech te święta, a przez nie On, napełni nas pokojem, niech Chrystus Boże Dziecię pomoże nam odkryć w nas dziecko, niech pomoże nam znaleźć przyjaciela, który będzie nas podnosiła w górę i wskazywał wartość dla której warto żyć. Życzę Ci przyjaźni, która przetrwa wszystko, życzę Ci abyś umiał znaleźć tego kogoś komu powiesz: "PRZYJACIELU DZIĘKUJĘ ŻE JESTEŚ", komu powiesz to przez łzy z obawą abyś go nie stracił.
    Pokoju, szczęścia, miłości, akceptacji a nade wszystko pomyślności, bo jak pisał ks. Twardowski pomyślności znaczy aby wszystko układało się po myśli Pana Boga - życzę każdemu z was. Nich Boże Dziecię podniesie swą rączkę i nam błogosławi.
Czasami krzywdzimy kogoś bo tak naprawdę sami cierpimy.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Msza.

Zbigniew Preisner - Beata Rybotycka - Kolęda Dla Nieobecnych.

Z narodzeniem Jezusa było tak…, Kazanie na IV niedzielę adwentu 19.12.2010r.

      Z narodzeniem Jezusa było tak…,
ale proszę księdza co też ksiądz opowiada, jak to jest możliwe aby kobieta będąc dziewicą i pozostając nią mogła urodzić dziecko? – to po prostu niemożliwe.
Tak! Nie możliwe. Ale proszę pana czy możliwe jest aby ktoś kto umarł ożył…,
no raczej nie proszę księdza,
raczej czy na pewno?,
no nie.
Widzi pan to dlaczego wierzy pan w zmartwychwstanie Chrystusa? a w dziewicze Jego poczęcie pan nie wierzy?
     Z narodzeniem Jezusa było tak… tak rozpoczyna się dzisiejsza Ewangelia, a i wcześniejsze czytania utwierdzają nas w tym samym założeniu. Jezus Chrystus nasz Pan i Zbawiciel narodził się z Ducha Świętego w dziewiczym łonie Maryi którą Bóg wybrał i posłał do niej Archanioła Gabriela aby oznajmił jej i światu realizację planu zbawienia człowieka. Z narodzeniem było tak. I kropka. Nie mamy tu nic do dyskutowania albo wierzymy Bożemu Słowu a co za tym idzie albo wierzymy Bogu i w Boga albo nie wierzymy i wtedy nasze trwanie tu jest daremne.
    Zanim jeden z królów angielskich objął tron, kilku szlachetnie urodzonych poddanych przybyło do niego aby prosić o godne ich herbów urzędy. Kandydat do korony rozdzielał godności a jego sekretarz  skrzętnie zapisywał złożone przez niego obietnice. Przed obliczem królewicza stanął też pewien szlachcic i poprosił o bardzo ważny urząd. Przyszły król obiecał szlachcicowi, że jego obietnicom stanie się zadość i kazał sekretarzowi zanotować swoje słowa. Szlachcic zwrócił się wtedy do królewicza ze słowami: „Sekretarz nie musi tego zapisywać, wystarczy mi w zupełności słowo króla”. Przyszły władca był bardzo zadowolony i powiedział do swego otoczenia: „Ten szlachcic uczynił mi prawdziwy honor, traktując mnie jak króla”.
    Ten przykład wprowadza nas w ducha dzisiejszych czytań. Maryja i Józef zawierzyli słowom Boga. Mimo upływu dwóch tysięcy lat od opisywanego wydarzenia, również dziś wielu ludzi nie dostrzega, że Bóg nadchodzi i szuka miejsca dla siebie. Może i my do nich należymy? Może zaślepieni tandetną kulturą oczekujemy już tylko pierwszej gwiazdki, choinki które i tak przecież już od dawna migoczą i mamią nas i odciągają od istoty świąt, może prezentów a może już nie przychodzi do nas dzieciątko jak to było zawsze a teraz to już tylko mikołaj rodem z filmów Walta Disneya? A może opanowani przez pokusy i grzech zatarasowaliśmy nimi Bogu wejście do naszych serc i mówimy jak właściciel karczmy w Betlejem, że nie ma już miejsca?.
    Ten nowy rok liturgiczny rozpoczęliśmy z hasłem: "W komunii z Bogiem" i takie też ma być przesłanie tegorocznej szopki betlejemskiej która znajdzie się w naszej świątyni. W komunii z Bogiem, co to znaczy? Komunia to jedno serce, to zjednoczenie, jedność w myśleniu i w działaniu. A więc wszystko co robisz i myślisz, wszystko czego pragniesz powinno być połączone z Bogiem i Bogiem przeniknięte. Albo jest on w naszym życiu i to nasze życie całkowicie należy do Niego, albo Boga tam nie ma a jest jedynie atrapa którą sami wymyśliliśmy i nazwaliśmy Bogiem. Komunia to zdolność stwierdzenia: myśli moje nie są już myślami moimi, słowa moje nie są już słowami moimi. Komunia to wierność, to trwanie w Nim przez Niego i dla Niego, to tranie w miłości. Komunia z Bogiem przebóstwia nasze życie, nadaje mu nowy wymiar unosi nas i uświęca. Przecież jak przystąpisz do komunii z wiarą i przyjmiesz Ciało Boga do swego serca to ono ma moc przemienić Twoje życie, ono naprawdę może zdziałać cuda o których świat nie słyszał.
      Życie w komunii z Bogiem daje nam siłę do pokonywania trudności życiowych, do walki ze złem, do zwyciężania szatana, do pogodnego dźwigania codziennych, a czasem nadzwyczajnych krzyży. Życie w komunii z Bogiem, czyli w łasce uświęcającej, jest bazą i fundamentem duchowej budowli, która nazywa się świętość. Życie w komunii z Bogiem przynosi radość i pokój serca. Jest podstawą nadziei, uwalnia człowieka od lęków i niepokojów, gdyż jak zapewnia nas św. Jan w miłości nie ma lęków lecz doskonała miłość usuwa lęk. Komunia to nieustanna świadomość, że jesteśmy zjednoczeni z Bogiem, że mamy w Nim pewne oparcie, że On towarzyszy nam w każdej chwili naszego życia, że jest wierny i nie zawodzi, czyni nas mocnymi i jest najlepszym antidotum na wieloraki stres, na jaki jesteśmy narażeni. Chcesz tego? – masz to na wyciągnięcie ręki. Boga masz na wyciągnięcie ręki, a raczej na otwartość serca.
     Bo to od otwartego Twojego serca zależy czy będziesz chciał się z Nim zjednoczyć, czy będziesz chciał być z Nim w Komunii. Adwentowe oczekiwanie, które powoli dobiega końca to uświadomienie sobie własnej słabości, małości i grzeszności. Tylko wtedy gdy to sobie uświadomimy mamy szansę stanąć przed Bogiem z otwartym sercem. Jest to ważne aby umieć dostrzec w sobie swoje ciemne strony, inaczej adwent przejdzie niezauważony, inaczej powiemy: święta, święta i już po świętach.. Gdy nie staniemy przed nim z otwartym sercem poczujemy dziwną pewność siebie, zacznie się nam wydawać, że od nas wszystko zależy, to może nawet nieświadomie przyjmiemy postawę, która można wyrazić słowami: „Dobrze, że przychodzisz, Jezu, ale – jak widzisz - sami sobie znakomicie radzimy, wszystko nam się nieźle układa, wszystkie moje obowiązki wypełniam, poradzę sobie z wszystkim sam, dam rady. W naszym poukładanym świecie znajdzie się i dla Ciebie miejsce. Zbudujemy Ci szopkę i tam w żłóbku znajdziemy dla Ciebie miejsce”.
    Jezus, Bóg Zbawiciel nie może być tylko jednym z elementów świątecznej dekoracji. Tak się może stać, gdy przestaniemy odczuwać potrzebę Jego przyjścia i wkroczenia w nasze życie. Trzeba nam odkryć że bez Boga jest w nas tylko ciemność; że tak naprawdę bez Niego nic nie możemy uczynić, że bardziej trzeba słuchać Jego słów niż ludzi. Jeśli zgodzisz się z tym, że Boga trzeba słuchać bardziej niż ludzi to konsekwencję tego jest to że Bóg musi stać się dla ciebie autorytetem. Autorytetem w sprawach życie rodzinnego, małżeńskiego, wychowania dzieci, codziennego życie. Bóg musi stać się autorytetem w wypowiadanych przez Ciebie słowach, w myślach Twoich, w Twoim postępowaniu w etyce tej codziennej i tej seksualnej w zachowaniu obyczajów. Bóg ma być autorytetem w kwestiach polityki, kultury, historii, sztuki, prawa, filozofii. Bóg ma być autorytetem w sprawach medycyny i opieki społecznej, oraz przedsiębiorczości i ekonomii. Bóg ma być autorytetem w kwestiach wiary, Kościoła i religii. W każdej z tych kwestii są też ludzkie autorytety których należy słuchać jeśli nie sprzeciwiają się woli Boga. Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi.
     Zatem aby móc dobrze przeżyć te święta, aby móc rozpocząć nowe życie, życie w komunii z Bogiem zacznij Bracie i Siostro od spotkania z Nim z Lekarzem, Boskim Lekarzem. W najbliższych dniach staniemy w kolejkach aby spotkać się z Nim z Jego przebaczającą miłością, miłością która uzdrawia. Spotkamy tego samego Chrystusa, który chodziła po ziemi, nauczał, uzdrawiał i przebaczą grzechy. Stając zatem do kolejki by spotkać się z Nim chciej się z Nim spotkać, ale pamiętaj spotkać się z Nim możesz tylko w prawdzie o samym sobie tylko wtedy gdy pozwolisz Mu przeniknąć całego siebie, gdy pozwolisz Mu być w komunii z Tobą.

czwartek, 16 grudnia 2010

Fryderyk Chopin - Marsz żałobny.


Dziś pożegnaliśmy kapłana, który dla wielu był odbiciem Dobroci Boga. Jemu ten marsz żałobny, ale jakże pełen nadziei, marsz na ostatnią drogę. Od dziś pozostaniesz z nami na zawsze.

wtorek, 14 grudnia 2010

Moim jedynym grzechem jest miłość.

To słowa jakie padają w filmie "Błękitny deszcz (Powder Blue)", słowa ukazujące sens i poszukiwanie sensu życia, bo to chyba temat przewodni filmu. Opowiada on historię czwórki ludzi przemierzających ulice Los Angeles borykającymi się ze swoimi problemami i próbującymi im zaradzić. Wszystko zaczyna się 20 grudnia. Były ksiądz (Forest Whitaker) szuka kogoś kto pomoże mu pożegnać się z tym życiem. Kupił broń i oferuje za swoje morderstwo 50 tyś. $; sam boi się nacisnąć spust.  Rose-Johnny (Jessica Biel) desperacko walczy o życie swojego syna leżącego w śpiączce i aby zarobić na szpital pracuje w kubie ze striptizem. 
Jack Doheny (Ray Liotta) wychodzi po 25 latach z więzienia, ale życie zostawiło mu już tylko kilka chwil, próbuje znaleźć to co stracił przez minione ćwierć wieku. I czwarty bohater Qwerty Doolittle (Eddie Redmayne) altruistyczny właściciel zakładu pogrzebowego popadając w długi szuka miłości. Ścieżki życia tych czterech bohaterów przecinają się w wigilię Bożego Narodzenia i rodzą się do nowego życia, jakiego życia?, życia gdzie jedynym moim grzechem jest miłość.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Wtedy gdy brak wiary w prawdziwego św. Mikołaja, a pozostaje krasnal - można i tak:

Msza.

List do św. Mikołaja Bp.

Jego Eminencjo Najdostojniejszy święty Mikołaju biskupie Myry.

     Z tradycji i przekazu historii wiemy że jako biskup byłeś człowiekiem życzliwego serca, czujnym na potrzeby innych i chętny w wychodzeniu naprzeciw ludzkim potrzebom. Wiemy że nie były ci obojętne ludzkie problemy i potrzeby, którym starałeś się podołać w miarę swoich możliwości. Tradycją stało się już, że obchodząc Twoje wspomnienie, dzieci piszą list do Ciebie, w którym wyrażają swoje pragnienia. Pouczony tym zwyczajem choć dawno przestałem być dzieckiem to nadal jest dzieckiem Boga i jak co roku pisze do Ciebie list, list który jest pragnieniem mojego serca.
     Teraz, gdy cieszysz się chwałą świętych i błogosławionych, kiedy stoisz przed obliczem Najlepszego Boga wierzę że możesz znacznie więcej niż wtedy gdy chodziłeś po ziemi. Pozwól zatem że w tych kilku moich słowach skieruje wpierw swoje podziękowania za wstawiennictwo i za, wierzę, Twoje orędownictwo przez poprzednie lata. Proszę Cię o dalsze wypraszanie mi łask u Boga. Proszę o wstawiennictwo w intencji moich najbliższych: rodziny, tych których postawiłeś na mojej drodze a nade wszystko proszę za tymi szczególnymi osobami których moje serce nazywa przyjaciółmi. Wiem że człowiek jest tylko człowiekiem i nic nie zastąpi miłości i dobroci Boga, wiem że niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu, ale o ile łatwiejsze i piękniejsze jest dzielenie się życiem i tym kim się jest, jeśli ma się z kim nim dzielić. Nie jest dobrze aby człowiek był sam, samotność nie pozwala wzrastać człowiekowi, nie unosi go, więc proszę cię za bliskimi mojemu sercu, abym umiał być dla..., abym umiał dzielić siebie, abym nigdy poprzez swoje postępowanie, czy to co robię, nie niszczył dobrych relacji. Daj mi tę łaskę abym umiał budować mosty a nie je niszczyć. Wypraszaj dla mnie u Boga serce otwarte na drugiego człowieka i siłę abym umiał unosić trud życia, gdy przyjdą chwile zwątpienia, gdy przyjdzie się zmagać z niezrozumieniem. Chciałbym w swoim życiu umieć choć w części Ciebie naśladować, kroczyć za Tobą drogą wiodącą do świętości. Dziś chyba najbardziej potrzeba mi bliskości i zrozumienia. Wierzę że wraz z łaską Bożą i Twoim orędownictwem przyjdzie nowa siła i zapał. (...)
Za Twój wzór i przykład, za wysłuchane dotąd prośby z serca dziękuję.

niedziela, 5 grudnia 2010

Czuwać.

Jeśli mnie będziecie miłowali - będziecie przestrzegali moich przykazań.
Tylko Jezus może zapełnić ludzkie serce, ale każdy z nas potrzebuje "uszatego serca" do słuchania Jego głosu. Adwen ma swoją dynamikę:
- głos z oddali - Izajasz,
- głos z pustyni - Jan Chrzciciel,
- głos bliskości Jezusa - Maryja.

Tylko kto wie czego chce, widzi swój cel, potrafi znieść wszystko by go osiągnąć i tylko on potrafi czekać. Adwent to czas oczekiwania. Dziś ludzi nie potrafią czekać. Jaka kiedyś była radość ze świąt, bo potrafiono czekać. Kilometry drogi z lampionami, post a potem...., potem wielka radość ze świąt. Człowiek, który nie potrafi czekać, nie potrafi zatrzymać się w Bogu. Ten kto chce od razu widzieć owoc swojej pracy staje się małodusznym i zawiedzionym sługą samego siebie. Dopiero ten kto żyje nadzieją pozna że jest człowiekiem w drodze, człowiekiem oczekiwania.
Adwent to czas oczekiwania na spotkanie z Panem. Nie tylko oczekiwania na święta i przygotowywania się do nich przez wielorakie zajęcia i prace, nie tylko posiadania świadomości powtórnego przyjścia Zbawiciela na końcu czasów w bliżej nie określonym czasie, ale Adwent to czas oczekiwania na nasze spotkanie z Panem twarzą w twarz. Każda godzina i każda minuta przybliża nas do tego spotkania. Potrzeba nam tak żyć aby być zawsze gotowym na spotkanie z Panem życia i śmierci. Szczęśliwi ci, których Pan zastanie czuwających, bo życie nasze to nieustanny adwent.

środa, 1 grudnia 2010

SDM - CZARNY BLUES O CZWARTEJ NAD RANEM

Przejrzeć.

Na rogu Washington'u stał murzyn, który żebrał śpiewając bluesa tylko tak jak to murzyn potrafi robić. Śpiewał że tylko on widzi, on ślepy, on widzi jak przechodzą przechodnie, jak śpieszą się do swych zajęć i jak szybko umyka im życie. Śpiewał że aby żyć, pełnią życia trzeba się zatrzymać trzeba stanąć i umieć się zadumać. Przychodzi po niego inny czarnoskóry mężczyzna. Gdy upał zmusił ich obu, by usiedli pod drzewem, zaczęli oboje śpiewać.
Widzę perłę - a ty co widzisz?
Widzę jak wisi na szyi mojej dziewczyny - a ty co widzisz?
Widzę cierń i ciemność oceanu i śmierć widzę. Widzę śmierć nurka, który po nią płynie. Gdy patrzysz na dziewczynę co widzisz?
Piękne usta i namiętny pocałunek widzę.
A ja widzę miłość, której Ty jej nie dasz i jej tęsknotę widzę. A gdy patrzysz na Boga?
Nie Boga nie ma i widzieć Go nie chcę.
A ja widzę Boga, widzę jako światłość w moje ciemności, ja wciąż widzę więcej w mojej ślepicie niż Ty widzący.


Każdy bowiem kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości. - kto czyni prawdę zbliża się do światłości.

Ludzie bardziej umiłowali ciemność. Jak różnie możemy interpretować znaki a wszystko zależy od światłych oczu serca. Czy możemy się łudzić że oczy otworzą nam nieszczęścia? Światłe oczy serca pozwalają nam widzieć sens życia, wyrzeczenia, ascezy, pokuty. Kiedy są chore oczy trzeba je leczyć. W tym świętym czasie adwentu odważ się powiedzieć jak ślepiec z Ewangelii:

PANIE ABYM PRZEJRZAŁ.

Pada śnieg