poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święty czas, cichy czas, nadzieja w nas.


Tajemnica Bożego Narodzenia niech zagości w naszych sercach. 
Łaska Boża płynąca z betlejemskiego żłóbka niech napełnia pokojem i oświeca nadchodzące dni, aby każdy smutek mógł ustąpić, aby każdy brak został zaspokojony i aby nadzieja na nowo zapukała do naszych serc.

Błogosławionych Świąt!!!
 
 
 

niedziela, 23 grudnia 2012

J 16,32-33

Przyjrzyj się przedmiotom.




 Są one wyrazem uczuć.







Są znakiem: niepewności, potrzeby, pustki, pragnienia.








Są czymś niedokończonym, czymś rozdartym, pękniętym, czymś odrzuconym, niepasującym.





odp - J 16,32-33

sobota, 22 grudnia 2012

jestem tu
czy tylko śnię
leżę na podłodze
nikogo już nie chcę
tak długo juz
jestem sam
nachodzą mnie rzeczy,
których nie robi się samemu
nie chcę już w nie wierzyć
sam nawet nie wiem czemu

jestem pełny
nie wiem dokąd sie udać
musze gdzieś uciec
ale nie chcę trafić spowrotem tutaj
a teraz leżę tu
i nie wiem co robić
znowu jestem dzieckiem,
które chce o wszystkim zapomnieć

każde wspomnienie
teraz blaknie i szarzeje
staję się chłodny
a czas traci znaczenie
zapadam się w siebie
kończę się wraz z dobą
ciesząć sie jedynie,
że nie ciągnę nikogo za sobą

to moja modlitwa,
w której wbrew pozorom
roi sie od próśb
skierowanych do nikogo
to moja modlitwa,
skazana na niepowodzenie
dlatego, że sam
nie wierzę już w jej powodzenie

tak długo już
jestem sam
próbując żyć w świecie
na którym się nie znam
wiec pisze tych słów kilka
prosząc Ciebie - PRZEBACZ
bo nie zapomną o niebie.

czwartek, 8 listopada 2012

Uwierz w ducha

Dostrzec Anioła..


Każdego dnia doświadczamy czegoś niezwykłego, każdego dnia Bóg stawia na naszej drodze Anioła. Czasem po prostu go nie widzimy, czasem nie chcemy zauważyć a innym razem ten anioła jest dla nas tak oczywisty że aż nawet nierealnie spoglądamy na niego jako na Anioła. Dziesiąta doba w szpitalu i okazuje się że człowiek leżący obok może być aniołem którego Bóg posyła do ciebie jak antidotum na całe zło. Cz możliwe jest to że człowiek tyle razy chodził obok Bożego Anioła a był tak bardzo zapatrzony w sobie że Go nie zauważył? Czy potrzebne było to jedno małe popchnięcie aby spaść otłuc siebie, złamać siebie aby dostrzec rzeczy ważne, aby dostrzec anioła obok?

czwartek, 1 listopada 2012

Jeden krok...


Wystarczy, postawić jeden krok nie tak, nie w tym miejscu a skutki tego są bardzo radykalne i bolesne. Poniedziałkowy ranek - to znowu czas bliski rocznicy - i ten pierwszy krok postawiony na lodzie. Głuchy trzask i już wiadomo,  czyżby... Okazuje się że nie każdy trzask jest taki sam. Mnie, mój będzie kosztował pół roku. I wydawałoby się że gdy już wszystko zaczyna się układać w odpowiednią stronę to znowu przychodzi ból, to znowu jest coś co przykuwa do ziemi tym razem ten "jeden krok". Znowu jeden krok za dużo.

wtorek, 12 czerwca 2012

Minął rok od tego feralnego dnia.

Rok temu o 16:14 telefon rozbrzmiał znanym mi dzwonkiem, jednak tego dnia usłyszałem w słuchawce wiadomość jakiej nigdy usłyszeć nie chciałem. Miniony rok upłynął pod ciągłym znakiem zapytania, co się stało, co wydarzyło, jakie są tego przyczyny i wiele wiele podobnych. Po roku ciszy gaśnie nadzieja, żałoba ustaje i dziś mogę zaśpiewać z Vera Korthals - Było, minęło... Co nie zmienia mojego podejścia do sprawy i osoby. Powolutku znikasz, jak niechciany gość. A możesz zostać tu, jeśli tylko chcesz, nie musisz iść. Może tak jest lepiej, kto to dzisiaj wie. Tylko dlaczego ja, w żaden happend nie wierzę już. Choć chciałbym wierzyć.   :)



Msza św.

niedziela, 3 czerwca 2012

6 latek za...

Kto raz skosztował owoc trwania przy Tobie, Panie 
wie czym jest szept miłości, wie czym jest powołanie 




Kto w sercu swym rozpoznał Bożego głosu drżenie 
Na zawsze pozostanie swojego mistrza cieniem 






I choćby sił już brakło 
i drogi szlak się kończył 
Pójdzie po wydmach życia,
kto raz się z Tobą złączył 




Na szarych drogach życia ostoją bądź nam, Panie 
Tym, którym powierzyłeś 
swój dar - Twe powołanie. 


wtorek, 29 maja 2012

Ja i moja samotność.

Chyba każdy ma w życiu jakiś lęk, chyba każdy się czegoś boi. Zapytano mnie kiedyś czego się boisz najbardziej w życiu? Po chwili namysłu odpowiedziałem że boją się samotności. Mój lęk przed samotnością okazuje się coraz bardziej realny. Jak to możliwe aby większość życia spędzić w otoczeniu wielu ludzi i czuć się samotnym? Aby znaleźć odpowiedź na takie pytanie należy najpierw powiedzieć sobie czym jest samotność i kiedy człowiek może czuć się samotnym.
Każdego dnia możemy otaczać się wielką grupą ludzi, jednak relacje jakie budujemy z nimi mogą okazać się bardzo powierzchowne, przypadkowe lub czasem wymuszone. Czujemy że wobec niektórych nie możemy zachować się naturalnie, że każdy nas gest, słowo jest obserwowane czasem tylko po to aby pochwycić danego człowieka na czymś, czego będziemy mogli się doczepić. Takie niepełne relacje wcale nie zaspakajają naszego pragnienia, bywają trudne i nie prowadzą do zaspokojenia tego podstawowego pragnienia - akceptacji. 
Dziś często człowiek czuje się jedynie tolerowany i ta forma zgadzania się na czyjąś obecność w naszym świecie wcale nie wystarcza, pozostawia wiele niedopowiedzeń i często pozostaje w sferze marzeń pragnienie czegoś więcej. Trudno zaspokoić takie pragnienie gdy nie ma osoby z która można czuć się bezpiecznie, której możemy powierzyć swoje sekrety, przed którymi możemy sobie pozwolić na nasze błędy. Mówią że niska samoocena i brak zaufania prowadzi do samotności jednak zdaje się że także samotność podwyższa czynnik niskiej samooceny, prowadzi do wyrzutów i trudności w zaufaniu drugiemu. Pewnie że wszystko to znika gdy znajdziemy tę bratnią duszę.
Każdego dnia spotykam mnóstwo ludzi, każdego dnia spotykam ludzi na których mi zależy i czuję że i im nie jestem obojętnym. Jednak w tym całym tłumie ludzi brak tego czegoś, kogoś... Tego jednego elementu, które pozwoli człowieka uskrzydlić, odnaleźć sens, który pozwoli żyć dla... Moja filozofia jest taka, że człowiek jest szczęśliwy wtedy gdy może swoje życie dzielić z drugim człowiekiem. Ernest Hemingway powiedział kiedyś: "Każdy powinien mieć ko­goś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiado­mo jak dzielny, czasami czuje się bar­dzo samotny". Boże dziękuję CI że jesteś, że mnie nie zostawiasz nawet wtedy gdy zostawiam Ciebie. Fajnie że z Tobą można o wszystkim pogadać :)

niedziela, 20 maja 2012

Pewien znany ktoś....

.                                  ..., kto miał dom i sad,
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł,
Choć majątek prysł, on nie stoczył się,
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że...



Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?



Tyle było dni do utraty sił,
Do utraty tchu tyle było chwil,
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic,
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że...



Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy,

Ważnych jest kilka tych chwil , tych na które czekamy











Jak rozpoznać ludzi,
których już nie znamy?

Jak pozbierać myśli
z tych nie poskładanych?

Jak odnaleźć nagle
radość i nadzieję?

Odpowiedzi szukaj,
czasu jest tak wiele...




Jak mi ICH brakuje...   :(

niedziela, 22 kwietnia 2012

NIETYKALNI

Można być bogatym, mieć niemal wszystko tzn na wszystko sobie pozwolić. Czy jednak w ten sposób zapełni sie pustkę w życiu? Czasem potrzeba tego jednego, iskry która wpuści światło w życie. Nadziei, która daje drugi człowiek. Kiedyś dostałem link do zdjęcia podpisanego: "Przyjaźń - wtedy gdy wspólnie robi się rzeczy, na które w pojedynkę byśmy się nie odważyli". Zdaje się że francuski film 'Nietykalni' jest dobrą adaptacją tego powiedzenia. Bratnia dusza - tak można określić potrzebę człowieka, potrzebę której nic innego nie może zastąpić. Film godny uwagi nie tylko na świetną poprawę humoru ale także na przesłanie które streszcza się w słowie 'przyjaźń'. Przyjaciel posłucha muzyki, która nie jest w jego guście, ale posłucha jej z przyjacielem, przyjaciel także weźmie twój wózek i będzie go pchał o 4 nad ranem po mieście tylko po to abyś ty odetchnął świeżym powietrzem. "Przyjaźń - wtedy gdy wspólnie...  :)

środa, 18 kwietnia 2012

"Czyż nie musiało tak być..." (Łk 24, 26)

Być blisko Pana, czuć Jego obecność, chcieć być zawsze blisko Niego!
Mieć nadzieję, że życie będzie udane. Czuć moc w słowie i czynie, odnosić sukcesy, dojść do czegoś. A tu wszystko przekreślone, nie udało się, wszystko rozbite, beznadziejne i nic nie ma sensu. Ważne jest jednak to, że On nie czyni wyrzutu z powodu takiego myślenia, ale zdaje się że chce wyjaśnić, pokazać inny punkt widzenia. Zatem można zapytać: "Czyż nie musiało się tak stać, aby potem było lepiej? Czyż nie trzeba tego wszystkiego przejść, aby uwolnić się od złudzeń, które żywiliśmy na temat swojego życia, aby na nowo odkryć w sobie Boży obraz dziecka Bożego. Trzeba na dzieje swojego życia spojrzeć nowymi oczami, Bóg tak kształtuje mnie, abym stał się tym, kim miałem być, tzn. tak abym umiał pojednać się ze swoją przeszłością. Oto nagle pojawia się sens pośród bezsensu, nadziej pośród rozczarowania, zaufanie pośród nieufności.

Czyż nie musiało się tak stać, aby potem było lepiej? Czyż nie trzeba cierpieć, aby uwolnić się od złudzeń? Czyż nie potrzeba cierpieć aby wkroczyć na drogę przemiany? Czy tak naprawdę wierzę, że prowadzi mnie Bóg, że ma mnie w swojej ręce? Co Bóg chce mi powiedzieć przez moje przeżycia? Gdzie chce mnie posłać, skoro dopuścił, aby przeżyć to co przeżywam? Moje osobiste powołanie - jakie jest?

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

ale to już było...

Jeśli choć przez chwile poczujesz się jak przyjaciel, poczujesz sie potrzebny, akceptowany, jeśli poczujesz to coś, co pozwala ci odkrywać sens i zachętę do działania - stajesz się szczęśliwy. Czujesz w końcu co to znaczy szczęście i wiesz że tym więcej go masz im bardziej się nim dzielisz. Do bycia szczęśliwym potrzebny jest zatem drugi człowiek, bo co to za szczęście jeśli musisz je zachować tylko dla siebie. Jeśli choć przez chwile poczujesz się jak przyjaciel nigdy tego nie zapomnisz - przyjaźń nie umiera! Czasem może źle ulokowałeś swoje poczucie przyjaźni, czasem może ją nad interpretowałeś, może sam zawiodłeś jednak nigdy nie zapomnisz tego czegoś, tego co dawało ci poczucie sensu, spełnienia, zrozumienia, inspiracji. Mówią że ciężko znaleźć prawdziwego przyjaciela, jednak chyba znacznie ciężej jest przyjaźń utrzymać, chodź ona nie umiera. Potrzeba czasu odejścia, czasu próby, przyjaciel pozwoli odejść choć sam będzie bolał z tego powodu - pozwoli. Każdego dnia, otwierając oczy, żyje nadzieją, że może jednak dziś... i nie... to jeszcze nie dziś. Bo kocha się nie za coś, ale pomimo czegoś. Przyjaźń to ta forma miłości, która unosi sie ponad egoizm, ponad własne ja. Agape, philia, eros = oddanie, przyjaźń, zbliżenie. Άγαπãς με?... Φίλω με? - Agapas me?, Philo me? - będziesz mi oddany?, zaprzyjaźnisz się ze mną? (por. J 21, 15-18). 
                                                                  Szkoda że nie mam już przyjaciela - przyjaźń nie umiera?

sobota, 14 kwietnia 2012

czwartek, 29 marca 2012

Życie, jesteś chwilą...





Życie, jesteś chwilą, życie, tyś mym snem,
Życie, tyś dniem krótkim, przemijasz jak cień.
Boże, tu na ziemi, aby kochać Cię,
Mam ten jeden dzień.




Kocham Ciebie Jezu, do Twych stukam drzwi,
Na ten dzień króciutki, życie moje zmień.
Króluj w moim sercu, uśmiech Twój daj mi,
Choć na jeden dzień.





Czy to ważne Panie, jakie przyjdą dnie,
O pomyślne jutro nie śmiem błagać Cię.
Daj mi serce czyste, w cieniu swym skryj mnie,
Choć na jeden dzień.



(sł. św. Terasa od Dzieciątka Jezus; tł. Anrzej Graboń, m. Paweł Bębenek)




piękne wykonanie, choć nie można go odtworzyć, proponuję kliknąć i posłuchać  :)

środa, 7 marca 2012

Nawet najgorszy błąd jest lepszy, niż świadomość, że nie podjęło się ryzyka, że nie zrobiło się nic.



I promise...

 Obiecaj mi, że nie pozwolisz, by świat zabił w Tobie marzenia. Proszę, obiecaj... Spotkasz ludzi, którzy wyśmieją cię, zadrwią z każdej twojej myśli, będą ci mówić, że jesteś głupi, że dla takich jak ty nie ma miejsca. Nie wierz im. Oni w głębi duszy nadal marzą, tylko się boją. Ty trzymaj się swoich chmur, nie bój się. Marzenia się spełnią. Obiecaj mi, że będziesz wytrwały. Wiem, że będzie ci ciężko, wiele razy upadniesz, niekiedy nawet bardzo boleśnie. Trzeba będzie czasu, by rany się zagoiły, ale zobaczysz - zagoją się. Pewnego dnia życie zburzy twe plany, zawali się coś, co tak długo budowałeś. Wydawać ci się będzie, że to koniec, że nie dasz rady. Siądź wtedy i płacz, a potem podnieś głowę i wstań. Zobaczysz, że to jeszcze nie koniec. Zaczniesz od nowa. Obiecaj mi, że będziesz szukać. Bo przyjdzie taki dzień, kiedy będziesz czuł się najsamotniejszym człowiekiem na ziemi, gdy nikt nie zrozumie. I zgasną wszystkie światła, stanie się noc. Popatrz wtedy w niebo, przeczekaj tę noc patrząc w gwiazdy. A potem wyjdź na ulicę i poszukaj. Zawsze jest ktoś, komu trzeba pomóc, kogo tylko ty możesz odszukać, bo wiesz, co to prawdziwa samotność. Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz egoistą. I gdy pewnego ranka obudzisz się, a jedynym twoim pragnieniem będzie, by nie wstać, już nigdy nie wstać, leż, ile chcesz, ale o dwunastej wstań, by podlać kwiaty, bo bez ciebie zginą. Obiecaj mi, że zawsze będziesz kochać. A gdy przyjdzie taki dzień, kiedy świat się zawali, bo ktoś odejdzie z twego życia, pozwól mu odejść. Bez płaczu, bez niepotrzebnych słów. Spokojnie dopij kawę i oddaj ten czas komuś, dla kogo było ci go do tej pory szkoda. Pozwól, by inni zaznali twej miłości. Obiecaj mi, że zawsze będziesz sobą. A będą cię chcieli zmieniać w imię miłości, przyjaźni, rozsądku... Nie pozwól. Wiesz przecież... że twoje serce wie jak żyć. Obiecaj sobie to wszystko i idź. Żyj...

niedziela, 29 stycznia 2012

Szatan jest. Kazanie na IV NZ B

Ewangelia nadająca się na niezły film grozy – kolejny odcinek z cyklu „Egzorcyzmy … Kogoś tam”. Człowiek opętany przez złego ducha, w świątyni i piękna fabuła uwolnienia go z niemocy. Jeśli będzie w nim troszkę emocji, jeśli dzięki takiej wizji podniesie się adrenalina to można nawet pooglądać, jak wiele filmów z tego cyklu – zresztą kilka z nich z młodzieżą naszej parafii już oglądnęliśmy i obserwując ich zdaje się że jakoś nie wpłynęły one na ich postrzeganie świata. Więc po co taki opis w Ewangelii? Zdaje się że jest on nam potrzebny aby na nowo uzmysłowić sobie że moc złego ducha istnieje. Jezus nie chce nas wprowadzić w świat fantazji, w świat niezwykłych opowieści nie z tego świata, Jezus nie chce abyśmy w dzisiejszą niedzielę lub kiedykolwiek będziemy czytać ten fragment poczuli na sobie dreszczyk emocji ale chce nam powiedzieć że zły realnie istnieje i że walczy o naszą duszę. Po co? Po to by nas zabrać Bożej Dobroci, by udowodnić że człowiek którego przecież Bóg stworzył jako dobrego – ba Bardzo Dobrego, wcale taki nie jest, kusi mami podsuwa pokusy tylko po to aby potem człowieka pozostawić w zupełnej samotności i beznadziejności.
Proszę księdza – OK. – rozumiemy ale dziś w XXI wieku takie rzeczy: szatan opętania? Czy to dzisiaj ma jakieś znaczenie?
Sobotnie popołudnie. Trwa Eucharystia. Zbliża się Komunia Święta. Nagle młoda dziewczyna wybiega z kościoła. Za nią szybko wychodzą dwie następne osoby. Dzieje się coś dziwnego. Za kilka chwil jedna z nich wychodzi z salki: księże, proszę na chwilę. Potrzebna jest modlitwa. 
Dziewczyna, która wybiegła, leży na podłodze. Osoby przy niej już wiedzą: ona jest pod opieką egzorcysty. Po kilku minutach modlitwy już można z nią rozmawiać. Jest słaba, ale lekko się uśmiecha: Jezus znowu zwyciężył!
Umiłowani, nie chodzi o to, żebyśmy się straszyli, nie chodzi o to, żeby popaść w przesadę, ale trzeba być świadomym, że szatan jest realnym przeciwnikiem i trzeba się z nim liczyć. 
Na początek oczywiste przypomnienie: zwyczajne działanie szatana każdy z nas zna z własnego doświadczenia: to pokusa. Mamy ich wiele i niemal każdego dnia stają przed nami nowe pokusy. Tu do uleczenia potrzebny jest sakrament pokuty. I jeszcze jedna ważna rzecz – sama pokusa jeszcze nie jest grzechem – grzechem jest natomiast uleganie jej. Zdaje się że często analizując nasze religijne życie chcielibyśmy umieś się oderwać od jakiś grzechów które popełniamy, które nas dotykają i samych nas dręczą. Po sakramencie pokuty wychodząc z konfesjonału mówimy sobie już nigdy więcej…, dołożymy starań aby ten grzech się już nie powtórzył. A potem znowu długi sobotni wieczór, spędzony w sumie na niczym bo na oglądaniu telewizji, albo wielogodzinnym oczekiwaniu na jedną walkę boksu która i tak skończyła się po zaledwie 45 sekundach – a rano, ooo rano trudno wstać i myśli że przecież jeśli raz nie pójdę na Mszę to nic się nie stanie i odwracamy się na drugi bok i jeszcze chwilka a w sumie prawie cała niedziela przespana no bo pokusa obejrzenia walki była większa, a przecież wiedziałem że jeśli posiedzę dłużej to nie będzie mi się chciało wstać. Pokusa.
Chcesz walczyć z grzechem – opanuj pokusy. Inna sprawa: nieskromne myśli a co za nimi idzie…, a skąd – czy powód nie ten sam?, a jeśli by tak parę godzin wcześniej nacisnąć ten magiczny czerwony guzik na pilocie?, albo zablokować niektóre strony w Internecie? – pokusa – chcesz walczyć z grzechem walcz z nią! Pamiętaj Jezus kiedyś powiedział jeśli oko jest Ci powodem do grzechu – wyłup je. Jezus zachęcał do walki z powodem grzechu – czyli tym co nas do niego skłania a tu na pierwszy plan wysuwa się pokusa.
Ale przecież Ewangelia dzisiejsza jest o opętanym wiec proszę księdza chyba nie chce nas ksiądz porównać do opętanego. Nie, choć zdaje się że dziś szatan bardzo łatwo i bardzo często wygrywa w ludzkim sercu. Dlaczego – powód wydaje się być prosty – bo oto my ludzie wierzący, będący w świątyni pewnie i modlący się jednocześnie zapominamy o Bogu w imię tzw. wolności, postępu, otwartości, takich czasów. Nie tak dawno w ubiegłym tygodniu będąc w domu odwiedziła nas nasza ciotka – mająca prawie 80 lat, kobieta ciężko pracująca całe życie na roli, przyszła na kawę porozmawiać, pożalić się. I to ona kobieta niemal codziennie będąca w kościele mówi mi, w odniesieniu do swoich wnuczek, słuchaj dziś tak już jest jeśli chcą one wyjść za mąż to muszą być razem, muszą razem zamieszkać ze swoim chłopakiem i dodaje takie czasy. 
Gdzie się rodzi problem? Najłatwiej szatan może działać tam, gdzie człowiek odrzuca pierwsze przykazanie: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. I pewnie wielu w tej chwili pomyśli sobie: na szczęście mnie to nie dotyczy. Nie zmieniam wiary, chodzę do kościoła, wszystko jest w porządku. Czyżby? 
Dość typowy obrazek. Kolęda, wchodzimy do domu. Na ścianie – krzyż. W porządku. Ale na kominku – tłuściutki Budda. Bo to przecież tak pasuje... to tylko pamiątka, Obok Buddy wesoło baraszkuje słonik na szczęście. Obowiązkowo z podniesioną trąbą. Teraz się już nie wiesza podkowy. Słonik wystarczy. Rzućmy okiem na półkę. Jest Biblia. Dość wysoko. A niżej sennik – tak żeby był pod ręką. Oczywiście nikt nie wierzy – ale wszyscy czytają. Tak samo jak horoskopy. Standardowa sytuacja w szkole. Kto czyta horoskopy? Pół klasy. „Ale my w to nie wierzymy. To tak dla zabawy”. No tak, dla zabawy. A kto czyta Pismo Święte? No nikt... czasem jedna – dwie osoby. Ale nie ma czasu... … dla zabawy. Opole –zarejestrowana wróżka: 15 min na petenta, 50 zł. Najbliższy wolny termin: na za 2 tygodnie – człowiek XXI wieku.
Spójrzmy dalej – na szyi wisiorek. Ochroni przed każdym złem. Jedyne 3,50 zł i sprawdzian napiszemy bez problemu. Matka bardziej uduchowiona – święty znak tao. Równowaga duchowa. To przecież dobrze, prawda?, a obok dziewczyna ma przecież fajne kolczyki, proszę księdza to naturalne drewno baobabu – a że wykrojony z niego jest pentagram (pięcioramienna gwiazda z wierzchołkiem w dół) – mnie się podoba a w niego nie wierzę.
Przykłady można mnożyć: wróżby, amulety, przesądy, senniki, trochę bioenergoterapii, niby co w tym złego? Żadna z tych spraw nie spowoduje automatycznie opętania, ale każda jest jak uchylenie drzwi, czasem bardzo niewielkie. No i każda jest grzechem, jest odrzuceniem Boga z Jego pierwszego miejsca.
Mówią, że szatan to małpa Pana Boga. On nie wymyśli niczego nowego. Ale chętnie wykrzywia to, co robi Pan Bóg. Wykrzywienie wiary i duchowości należy do najniebezpieczniejszych. 
Wybieramy. Można iść za Jezusem, albo można od niego uciec. Ale nie da się żyć przy Nim, sięgając po ezoteryzm, okultyzm, magię czy astrologię. Niezależnie od tego, czy traktujemy to poważnie, czy nie. Pytanie o tę sferę trzeba koniecznie włączyć w rachunek sumienia, spowiadałeś się kiedyś z tego?
Na koniec trzy krótkie zasady. Jak się obronić przed szatanem? Czego uczy Pismo Święte?
Z Pierwszego Listu św. Pawła do Tesaloniczan: Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Nie można bawić się tym, czego nie rozumiem. Ostrożność przede wszystkim. W razie wątpliwości – pytać, szukać u kompetentnych osób.
Tu dochodzi druga ważna sprawa: to, że coś działa, nie znaczy, że jest dobre. Przykładów można podać wiele. Dziś już np. nikt nie ma wątpliwości, że Clive Harris, znany uzdrawiacz, jest medium okultystycznym i chociaż nieraz był skuteczny, spowodował więcej zła niż dobra. 
Z Pierwszego listu św. Jana: Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Troska o autentyczną wiarę. Wiara jest piękna i fascynująca, jeśli potraktujemy ją poważnie. Zamiast patrzeć w gwiazdy i szukać przyszłości w horoskopach – warto spojrzeć wyżej i tworzyć przyszłość z Bogiem, który nas kocha. Zamiast szukać mądrości w przepowiedniach Nostradamusa, czy kalendarzu Majów – warto sięgnąć po Biblię. Zamiast obwieszać się talizmanami – klęknąć do modlitwy i nie „odklepać” ją, ale autentycznie otworzyć się na Boga.
I z dzisiejszej Ewangelii: wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. Jezus zwyciężył. Jest mocniejszy od szatana. Najskuteczniejsza obrona – być blisko Jezusa. Msza św. - za chwilę Komunia, wielu z nas do Niej przystąpi, ale też wielu nie, dlaczego?, nie dlatego że nie mogą; a może by tak częściej pójść do spowiedzi, aby np co niedzielę przystąpić do Komunii. Bądź blisko Jezusa wtedy możesz być spokojny – nic Ci nie grozi. Bóg jest większy.
Szatan jest groźnym przeciwnikiem. Zrobi wszystko, żebyśmy nie słyszeli, jak Jezus mówi: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Nie ma innej drogi. Jezus chce, byśmy Mu zaufali. Nie szukali szczęścia, zaspokojenia ciekawości czy zachcianek w skrzywionej wierze, a my tak bardzo poszukujemy czegoś magicznego. Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego w środę popielcową w kościele jest 110% katolików?, pewnie początek Wielkiego Postu, pokuta, postanowienie; ale jest w tym także coś magicznego – popiołek, może jeszcze troszkę tak do książeczki aby był. Jezus pragnie byśmy Jemu oddali życie Jemu zawierzyli – bo to On zwycięża.





w kazaniu wykorzystano Materiały Homiletyczne 269/2012