wtorek, 31 grudnia 2013

by nie zatęsknić.

I nadszedł ten dzień, dzień końca roku, dzień podsumowania. Kolejne 365 dni za nami, za mną. Jakie były? Trudno powiedzieć. Szczególnie koniec tego roku przyniósł wiele niespodzianek. Wiele sytuacji, które spędzały mi sen z powiek w jakiś sposób się wyjaśniły. Wile relacji udało się odświeżyć i mieć nadzieję że coś z nich będzie. Miniony rok zaskoczył mnie wieloma pozytywami. Jednak wśród nich znalazły się także obawy. Chyba przyzwyczaiłem się już do tego że wiele w moim życiu się nie udaje, wiele się burzy zatem wtedy gdy cos podnosi na duchu, wtedy gdy coś się udaje pojawia się lęk nad tym kiedy się to znowu zepsuje – przyzwyczaiłem się do bycia kopanym i trudno mi uwierzyć że może być inaczej. Z jednej strony zatem wiele pięknych chwil a z drugiej lęk i niepokój. Może dlatego że staram się robić, to co robię, dobrze i nie zadawalają mnie półśrodki. Może moje oczekiwania były zbyt wielkie? Pragnąłem głębi dostałem tolerancję, pragnąłem braterstwa dostałem znajomość,
pragnąłem nadziei na przyszłość dostałem zadowolenie z bycia teraz. Ale dlaczego miałbym dostać coś więcej? Może po prostu nie zasługuję. Zatem cieszyć się mi trzeba z tego co mam i prosić abym tego nie stracił. Choć pewnie przyjdą dni, kiedy zatęsknimy za tym co było, za tym co mogło być, zatęsknimy za tym
czegośmy nie zrobili i za tym co mogliśmy powiedzieć. Proszę Cię Panie w tym kończącym się roku abyś nauczył mnie cieszyć się z tego co mam i nie pragnąć więcej niż na to zasłużyłem.


W Nowym Roku życzę Ci, czytelniku, aby życzenia które usłyszysz i wypowiesz w tę noc i Nowy Rok nie zagłuszyły Jego życzeń. Bo On mówi szeptem, mówi prosto do serca. Słyszałeś już tę ciszę, która mówi tak mocno, że drży coś w środku? To On mówi jak bardzo Mu na Tobie zależy, nie wzgardź tym wołaniem. A ja? Ja robię sobie noworoczne postanowienie – zrobić wszystko, dać wszystko z siebie abym kiedyś nie musiał tęsknić za czymś czego nie dałem. Abym umiał być przyja…. 

niedziela, 29 grudnia 2013

Ślady na pisaku i kręgi na wodzie.





Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie; „precz!” i błagać „prowadź”
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć…






Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,

Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.

Daj Panie aby po mnie choć tyle pozostało - ślad w duszy i dobre wspomnienie.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Emmanuelu.

Dziś wypadałoby zaśpiewać:

23 grudnia

Emmanuelu! Królu, Prawodawco, 
Oczekiwanie narodów i Zbawco. 
Przybądź i nasze wysłuchaj wołanie, Boże, nasz Panie!


Wypadałoby, jednak coś te słowa nie bardzo mi przechodzą przez gardło. Boże, który jesteś z nami, ze mną od długiego już czasu wołam przyjdź!, wołam bo oczekuję Twojej pomocy, wołam bo pragnę Twego anioła. Zapytano mnie: czy rzeczywiście uważasz się za anioła - uśmiech na mojej twarzy! Ja aniołem?, ja który tak bardzo potrzebuję Twojej pomocy, a może po prostu nie odczytałem misji jaka mi powierzyłeś - idź i bądź moim świadkiem. Ja wciąż wołam -Przyjdź bo bardzo Cię potrzebuję, przyjdź bo nie umiem czytać Twojej woli. Albo tak bardzo zaplątałem się w swojej, a ty mi wciąż powtarzasz nie tak, to co Ja będę chciał ci dać to dam. Daj mi Panie, proszę, to czego mi tak bardzo brak. Emmanuel - znaczy "z nami", czy też ze mną?

niedziela, 22 grudnia 2013

Królu narodów!

22 grudnia
Królu narodów! Tyś ich upragnieniem, 
Tyś jest węgielnym jedności kamieniem, 
Przybądź, niech człowiek przez Ciebie stworzony, Będzie zbawiony!

Mam różne pragnienia, wśród nich to jedno. Dziś jednak Twoja Panie antyfona wzywa mnie abym przemyślał co jest moim fundamentem, moim kamieniem węgielnym, co jest podstawą mojego pragnienia. I choć często myślę, że podstawą mojego pragnienia jest poczucie samotności i poszukiwanie czegoś więcej niż tylko znajomości to dziś muszę przyznać, że brak mi jedności. Czasem chciałbym tak bardzo być potrzebnym, że to samo pragnienie sprawia odrzucenie i nudę. A może po prostu "wymuszam" na innych zainteresowanie, a potem czuję się rozczarowany brakiem jego autentyczności i w ten sposób błędne koło zatacza swój krąg. Wybaw mnie Boże od wymuszonej znajomości i od fałszywego słowa zainteresowania.


sobota, 21 grudnia 2013

O Wschodzie ranny!

21 grudnia
O Wschodzie ranny! 
Światło wiekuiste, Sprawiedliwości słońce promieniste
Przybądź i oświeć w ciemnościach siedzące, Nędznych tysiące!


Ciemność, samotność, strach, ból, troska, zmartwienia i niepokoje - jak wiele ludzi cierpi, jak wiele ludzi szuka szczęścia, zaufania wśród niech wśród nich i ja; antyfona zawarła nas wszystkich w słowach "Nędznych tysiące". Piękne jest to, że modlitwa tą antyfoną wzywa światło, wzywa promyk nadziei do rozpaczy, odrzucenia, poniewierki. Panie tak bardzo brak mi pokoju serca, czasem mam wrażenie, że zgubiłem cel?, sens? Może zapyta ktoś: jak to? A no tak! Przyzwyczaiłem się do troski, do odrzucenia, do bólu. Boję się wyrwać z okowów tej nędzy. Boję się zaufać aby znowu się nie rozczarować. Ten ból, ten straszny ból kiedy tak bardzo się starasz a i tak odwrócą się i wytkną palcem. Wołam dziś do Ciebie Boże abyś każdemu z nas, którzy mieścimy się w tym wyrażeniu "Nędznych tysiące" dał odczuć ciepło Twego blasku, abyś stał się dla mnie słońcem sprawiedliwości, które nie zna zachodu, abyś rozświetlił każdy mój mrok i pozwolił sie ucieszyć obecnością bez troski o przyszłą stratę. 


piątek, 20 grudnia 2013

Kluczu Dawidów!

20 grudnia
Kluczu Dawidów!
Izraela Boże, Co Ty otworzysz nikt zamknąć nie może! 
Przybądź, a wywiedź mocą Twej prawicy, Więźniów z ciemnicy!


Boże, Ty posiadasz klucz do serca. Otwórz moje serce aby w nim zapanowała nowa nadzieja. Otwórz je tak mocno, abym mógł wyzwolić się z ciemności własnych myśli, z bezradności. Otwórz na oścież drzwi mojego serca aby każdy mógł do niego zajrzeć i przekonać się o intencjach jakie się w nim rodzą. Otwórz mnie na zaufanie i spraw aby te drzwi już się nigdy nie zamknęły.


czwartek, 19 grudnia 2013

Korzeniu Jesse! Tyś chorągwią ludów

19 grudnia
Korzeniu Jesse! Tyś chorągwią ludów,
Zamilkną ludy na widok Twych cudów, Przybądź i pospiesz, 
użal się złej doli, wybaw z niewoli

Im głębszy korzeń tym solidniejsze drzewo. Drzewo jest obrazem życia, a w tym życiu potrzeba mocnego fundamentu. Tym fundamentem może być tylko Ktoś niezmienny - Bóg. Ty Boże znasz nasze niedole, nasze zniewolenie, często od myśli czy wyobrażeń. Przybądź z chorągwią zwycięstwa, daj moc i siłę aby zamilkły wszystkie złe słowa wypowiadane przez zawistnych ludzi. Wołam: przybądź, pospiesz, ale przecież wiem, że  Ty zawsze jesteś, to ja człowiek tak często się ociągam, bo Ty Panie nie zwlekasz.  Daj mi solidną miłość, abym umiał kochać, kochać nie za coś, ale pomimo czegoś - bo tylko taka jest miłość. Niech zamilkną wszystkie głosy podważające Ciebie, podważające miłość.

środa, 18 grudnia 2013

O Adonai! Wodzu Izraela!

18 grudnia
O Adonai! Wodzu Izraela, 
Coś go wybawił z rąk 
nieprzyjaciela, Przybądź upadłym pod 
ciężkim brzemieniem, z silnym ramieniem!

Druga antyfona mówi o silnym ramieniu. Podanie ramienia oznacza udzielenie pomocy, szczególnie potrzebnej gdy człowiek upada pod ciężarem. W tym jakże dziwnym świecie tak często wrogo nastawionym z czystym sercem powiem, że chyba nie mam nieprzyjaciół, ale brak mi także tych drugich (o nich już napisałem, że pisać nie będę). Walcząc o nich obrałem złą drogę. To chyba to moje ciężkie brzemię. Nie litość ale chęć bycia. Mówiąc o odczuciach mogłem narysować dziwny obraz siebie, zresztą wiele poniższych postów taki dziwny obraz rysują. Walcząc ze złą opinią na mój temat może dla niejednego wpisałem się w tę opinię. Życzliwy ksiądz to podejrzany ksiądz, podejrzany o niecne czyny i zachowania. O Panie, Wodzu mój Ty wiesz co mną kieruje podaj mi silne Swe ramię abym umiał podnieść się z upadku walki o dobre swe imię, abym z podniesionym czołem umiał zadać kłam "tęczowości" swoich zachowań. 


wtorek, 17 grudnia 2013

Mądrości która z ust Bożych wypłwasz

17 grudnia
Mądrości, która z ust Bożych wypływasz. 
Wszystko urządzasz, zewsząd cel dobywasz 
Przybądź i naucz nas dróg roztropności Wieczna mądrości.


Rozpoczęliśmy ostatni okres adwentowego czuwania. Ten ostatni tydzień charakteryzują antyfony adwentowe. Pierwsza z nich mówi o Mądrości pochodzącej od Boga. Oczywiście samą Mądrością jest Chrystus, zatem wołam byś wszedł do serca mego i pomógł mi uczyć się drogi roztropności. Chryste tyle dziwnych uczuć we mnie, że pogubiłem się w tym wszystkim dlatego śpiewając dziś tę antyfonę wołam abyś pomógł mi odnaleźć cel, abyś otworzył mi oczy bym mógł przejrzeć. Abym wreszcie zrozumiał, że warto walczyć tylko o Ciebie i że bez Ciebie człowiek robi i mówi dużo głupstw krzywdząc innych. 

środa, 11 grudnia 2013

Kalendarz przybliżył mnie do dzisiejszego dnia. Trochę czasu minęło, co prawda nie za wiele, ale trochę wody w Odrze upłynęło, trochę rozmów i mnóstwo wypowiedzianych słów. Były i gesty, i trudności, które jakoś, mam nadzieję, już za mną. Jednak wciąż pozostaje pytanie o przyszłość. Czy wystarczy żyć tylko chwilą obecną? Dla mnie nie! Wolę wiedzieć na czym stoję i widzieć jutro, chciałbym "to jutro" widzieć i o nie nie musieć się pytać. Zdaje mi się jednak, że aby widzieć "jutro", trzeba zadać kłam "wczoraj", trzeba mieć odwagę i chcieć wyprostować, i chcieć stawić czoła to znaczy zawalczyć o słuszność. To jednak tylko moje "chcę". Zdaje się, że jeszcze muszę kilka kartek z kalendarza wyrwać abym nie tylko ja chciał, aby pokonać wstyd.

wtorek, 10 grudnia 2013

Ksiądz - przyjaciel; czy to w ogóle możliwe?

Ksiądz różni się od nie-księdza. Ksiądz, to ktoś, komu czegoś nie wypada. Dlaczego – no bo jesteś księdzem. Mieć znajomego księdza to czasem po prostu obciach. Dla tych zaś, co stoją z boku takiej znajomości, to podejrzana sprawa, grubymi nićmi szyta. To coś, co snuje wiele domysłów, podejrzeń, oskarżeń i wytykania palcem. A przecież jestem takim samym człowiekiem, jak ci z drugiej strony ołtarza. W momencie święceń nie stałem się kimś innym, kimś wyobcowanym, kimś kto nie potrzebuje dobrych relacji z drugim człowiekiem, ani kimś kto nie popełnia błędów. I pewnie są księża, którzy sami kreują się na wyjątkowe postacie, wybrane ale czy są w ostateczności szczęśliwi? Nie sądzę. Ja chciałbym być normalnym, normalnie przepraszać, normalnie tworzyć, budować dobre relacje.
Do tego, aby być szczęśliwym, potrzeba drugiego człowieka, potrzeba kogoś, z kim to szczęście można dzielić. Tęsknie, odczuwam brak. To nie zamach na mój celibat, to po prostu potrzeba poczucia bycia potrzebnym, zainteresowania nie skandalem ale przyjaźnią. Czy jest to w ogóle możliwe? Bo prawdziwy życia sens: dawać innym to, co dostać sam byś chciał – śpiewa Anita Lipnicka, Beata Kozidrak i Ryszard Rynkowski. Zachęcam – posłuchaj.


a ja wciąż szukam, może kiedyś znajdę.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Człowiek walczy o człowieka.

Często jest to walka na całe życie. Walczymy o zainteresowanie rodziców, potem o jakieś uniezależnienie od nich. Walczymy o pierwszą miłość, walczymy o miłość na całe życie. Walczy się o życie dziecka i miłość współmałżonka jeśli samemu się kocha. Czasem człowiek walczy o człowieka który uskrzydla, walczy o przyjaźń, która pozwoli podnosić się z upadków i zdobywać szczyty. Bo „z przyjacielem robi się rzeczy na które nigdy nie odważylibyśmy się sami”. Są też ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu i jak niespodziewanie się pojawili tak niespodziewanie znikają, bez walki, ale nie o nich. Walczy się o wartość: miłość, wolność, przyjaźń o życie pełne sensu – to chyba te najistotniejsze wartości. Ile można walczyć? W Internecie mnóstwo jest haseł: „nie walcz o przyjaciele; o prawdziwego nie
trzeba, o fałszywego nie warto” - a Ty wtedy jesteś jeszcze przyjacielem skoro machnąłeś już ręką?, podobnie o zawiedzionej miłości. A ja pytam sam siebie czy przestajemy tez walczyć o życie?, czy aby nawet próba samobójcza nie jest wołaniem o życie, nie jest wołaniem o słyszalność?, o ostatni głos?, o miłość? Warto walczyć o człowieka, ale jest jedno ale… Warto walczyć, ale pod warunkiem, że jest to walka obustronna. W przeciwnym razie zabiera się wolność. Walczyć muszą obie strony, obie strony musza się starać i to okazywać wtedy jest sens, a bez sensu????… nie ma sensu walczyć.



niedziela, 8 grudnia 2013

Maryjo - nadziejo nasz.


Witaj, gwiazdo Słońce nam ukazująca,
Witaj, łono Boskiego wcielenia,
Witaj, przez którą stworzenie się odnawia,
Witaj, przez którą Stwórca dzieckiem się staje.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.



Witaj, czcigodny diademie królów Bogobojnych,
Witaj, chwało wysoka kapłanów pobożnych,
Witaj, bastionie niezdobyty Kościoła świętego,
Witaj, murze nieobalony Królestwa Bożego.

Witaj, Ty, która wznosisz pomniki zwycięstwa,
Witaj, która obalasz nieprzyjaciół naszych,
Witaj, lekarstwo dla ciała mojego,
Witaj, duszy mojej ocalenie.
Witaj, Oblubienico Dziewicza.


Maryjo - módl się za mnie abym wytrwał, 
proś abym nie zwątpił, daj abym zawsze ufał.

piątek, 6 grudnia 2013

Nigdy mnie nie zostawiaj...



Gdyby Ciebie zabrakło..?

Nie chcę szukać w tym gąszczu

żadnej innej z dróg...

Gdyby Cię tu nie było...

ten świat dziś tak realny

nie istnieć by mógł...



Gdybyś serce swe zamknął

chciał za sobą zostawić

zatrzaśnięte drzwi...

To co jeszcze bym miał...

to co wtedy

pozostałoby mi...

środa, 4 grudnia 2013


Spokojna noc co wkoło trwa

Więzienia Twego kruszy mur

Twa dusza wolna wzleci w świat

Dłoń zakazana tuli Twą


Wspólnikiem naszym został wiatr

Noc uchyliła nam swych drzwi

Spotkam Cię mimo świata krat

Bo bunt nasz będzie wiecznie trwał.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

niedziela, 1 grudnia 2013

Wiara bez myślenia jest baśnią.

Bóg mówi w ciszy. Hałaśliwych Bóg nie przekrzykuje. Posłuchajmy więc ciszy.

Uczeni będą szukać, jakie pierwsze słowo powiedział człowiek. Wysyłamy słowo w kosmos. Może ktoś zrozumie. Wiem, jakie słowo powiedział najpierw Bóg: Stań się! (Rdz 1, 3)
I stało się.

Byłoby wszystko piękne, gdyby nie przewrotne myślenie człowieka, które rodzi złe słowa i złe decyzje.

Ale dlaczego buntują się narody? (Ps 2, 1)  Skąd się wzięło zło na świecie? Skąd zbrodnia Kainowa, potop, Babel? Przecież Bóg wszystko uczynił dobrym.

Wąż starodawny, kusiciel kłamca, anioł upadły, Lucyfer – noszący światłość, on pierwszy powiedział Bogu:
Nie będę Ci służył! Diabelskie to słowo!

A co na to szatan? Szatan – elegancki pan, będzie czyhał u drzwi twego domu i będzie czuwał, aby człowiek nie był zbawiony. (por. Rdz 4, 7)

Nieszczęsny ja człowiek. Wiem, że szatan jako lew ryczący krąży, aby mnie pożarł. (1 P 5, 8) Nie bój się! Jest Bóg i czegóż Ci więcej? (J. Kasprowicz)

Jest słowo dobre i złe.
Jest słowo prawdziwe i kłamliwe.
Jest słowo honoru i bez honoru.
Bóg jest Dobrym Słowem,
Bóg jest wierny Słowu,
daje obietnice i dotrzymuje słowa.
Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. (Mt 24, 35)

Proszę Księdza,
ale ja nigdy nie słyszałem,
żeby Bóg do mnie mówił.
Nie żartuj!
A może nie słuchasz,
może nie pytasz,
może nie szukasz odpowiedzi?
I wszystko czynisz po swojemu.
Dlatego tyle głupich słów mówisz,
dlatego tyle głupstw w życiu czynisz.

Poganie pytają: Gdzie jest ich Bóg? Gdzie jest ich Królowa?
Zniszczyliście winnicę i miażdżycie mój Naród. (por. Iz 3, 14) Nie mamy króla ani wodza, ani proroka. (Dn 3, 26)

Wróćmy jednak do Słowa i do naszego uwierzenia Słowu.

Wiara zawsze jest pytaniem, jest szukaniem.
Boże, gdzie jesteś?
A jeśli jesteś, to czy Ty mnie słyszysz?
Czy mnie widzisz?
Czy wiesz,co w tym Twoim świecie się dzieje?
A jeśli widzisz i słyszysz, to dlaczego milczysz?

Masz odwagę usłyszeć Boga lub spotkać się z Bogiem?

Nie wierzgaj przeciw Bogu.
Powiedz im, że jest Bóg mocny, który ciska gromy, łagodny i dobry, który miłość stworzył.

Sprawdzianem wiary jest modlitwa.
Powiedz mi, jak się modlisz.
Powiem Ci, jaka jest Twoja wiara.
Wiara bez myślenia jest baśnią,
ale wiara jest często męką,
nawet buntem.
Jeśli nie modlisz się do Boga,
musisz się modlić do szatana. (por. Papież Franciszek)

Słyszałem, że straciłaś zaufanie do księży. Ponoć cieszysz się z mojego grzechu.
Spójrz w swoje sumienie. Do mnie możesz stracić zaufanie, ale zaufaj Bogu i Jego Słowu,
a ja też będę Ci potrzebny, gdy na końcu będziesz się spowiadał.

I powie święta Kunegunda:
Jak pan teraz wyglunda? (K.I. Gałczyński)

Fragmenty homilii bp. Zawitkowskiego.

Adwent.

Słowo "adwent" pochodzi z języka łacińskiego "adventus", które oznacza przyjście. Dla starożytnych rzymian słowo to, oznaczało oficjalny przyjazd cezara. Dla chrześcijan to radosny czas przygotowania na przyjście Pana. Tak, szczególnie w tym czterotygodniowym czasie wołam do Ciebie Panie "Przyjdź!". Przyjdź i pomóż mi na nowo odkryć sens. Dałeś mi Panie to, o co tak długo prosiłem, przyjdź i pomóż mi to ustrzec jak skarb i pomóż mi nie zatracić nadziei. Tak bardzo się boję o to, że odnalazłem skarb tylko po to, aby na nowo go stracić. Więc wołam: Przyjdź Panie!, i pomóż we wszystkich wątpliwościach nie zatracić.


Spuść rosę Twej siły z nieba!

piątek, 29 listopada 2013

uwierz że możesz

W to wierzę i takiego świata chcę.

Roman Brandstaetter i Julian Tuwim.

Obu twórców nie łączyła przyjaźń, raczej znajomość. Któregoś dnia spotkali się na ulicy w Warszawie i Tuwim zaprosił Brandstaettera do restauracji. „Tuwim zamawia dwie wódki. 
»A zagrycha?« – pytam. 
»Tylko niemowlęta piją wódkę z zagrychą” – odpowiada Tuwim. Pijemy. 
„Co słychać u Pana Boga?” – pyta. 
„Nie wiem, panie Julianie«. – 
»Czy Chrystus istniał?« – 
»Istnieje«. 
»A gdyby udowodniono, że nie istniał?«
»To niemożliwe« – odpowiadam. 
»Dlaczego?« – pyta Tuwim. 
»Bo Chrystus musi istnieć«. Milczenie. 
Tuwim powtarza: »Musi istnieć?«... Woła: »Proszę jeszcze dwie wódki!«. I znów powtarza: »Musi istnieć... Musi...«. Podnosi kieliszek. 
»No, to pijemy na chwałę Wieczności!«. 
Zrobiło się późno, Brandstaetter odprowadził Tuwima do taksówki: »Żegnamy się. Siada. Zatrzaskuje drzwiczki, ale natychmiast je otwiera, wychyla się z samochodu, wpatruje się we mnie życzliwym i zarazem zakłopotanym wzrokiem i mówi: »Wie pan, pan ma rację... To musi istnieć jest bardzo mądre...«. Uśmiecham się i przyjaźnie macham do niego ręką”.

Był 27 grudnia; od kilku dni wiał halny wiatr, pogoda uciążliwa dla wszystkich, a groźna dla sercowców. Porywy wichru były już rzadsze, ale nad Giewontem rozpościerał się nadal ciemny wał chmur. Brandstaetter nie mógł pracować, postanowił się przejść, wszedł do kawiarni. Po chwili wszedł też sam Tuwim. Robił wrażenie, jakby był czymś rozdrażniony, wypił łyk kawy. Wtedy, czy jeszcze wcześniej, na papierowej serwetce zanotował pomysł do wiersza, jedno zdanie, gorzkie i przekorne: „Dla oszczędności zgaście światłość wiekuistą, gdyby mi kiedyś miała zaświecić...”. Brandstaetter go obserwował: „Wyglądał jak ptak szamotający się w sieci. Wstał. Powoli, jakby chciał opanować nieskładność ruchów, wyszedł z sali”. Prosto w poryw wichru...
Nie minęła godzina, gdy zadzwonił telefon w pokoju hotelowym Brandstaettera. Tuwim nie żyje... Brandstaetter narzucił płaszcz i pobiegł do pensjonatu „Halama”, gdzie śmierć nastąpiła. Wszedł do pokoju, gdzie leżał zmarły: „Bezkrwista, orla twarz o ostrych, ale już spokojnych rysach, pogodzonych z inną rzeczywistością, zlewała się łagodnie z bielą poduszki”. Gdy wychodził, natknął się na kierownika zakładu pogrzebowego, który ucieszył się, widząc Brandstaettera: – „Pan znał Tuwima?... Nie mam kogo spytać. Jakiego wyznania był Tuwim? Mam trumnę tylko z krzyżem i Chrystusem. Nie wiem, czy mam zostawić Chrystusa, czy Go zdjąć”. „Też nie wiem” – odpowiedział Brandstaetter.
Nieco później Brandstaetter stał przy wejściu do pensjonatu w grupie pisarzy omawiających szczegóły pogrzebu i ich udziału w uroczystościach żałobnych. Miały się odbyć w Warszawie; teraz oczekiwano tylko przewiezienia trumny z Zakopanego do stolicy. W pewnym momencie usłyszano powolne, ciężkie kroki i zmieszane głosy; pracownicy zakładu pogrzebowego znosili trumnę ze zwłokami poety. „Rozstąpiliśmy się” – relacjonuje Brandstaetter. „Była świerkowa, jasnego koloru. Gdy nas mijała, spostrzegłem na jej wieku dwie skrzyżowane, wyblakłe, lecz wyraźne smugi pozostałe po usuniętym krzyżu z przybitym doń Chrystusem”.
słowa tej piosenki - to wiersz Tuwima.


W znaku tej jaśniejszej smugi Chrystus pozostał. Chciał towarzyszyć w ostatniej ziemskiej drodze temu, który wiele lat wcześniej tak dramatycznie Go wzywał w swoim wierszu. A żyjącym, którzy umieli ten znak odczytać, dać wiarę, że żaden krzyk ludzkiego serca nie zostaje bez Jego odpowiedzi.


Brandstaetterowi przypomniało się pytanie Tuwima o Chrystusa, zadane w warszawskiej restauracji. „Musi istnieć... Pan ma rację... To musi istnieć jest bardzo mądre...”. Istnieje. Tuwim się już przekonał. Brandstaetter wracał do domu spokojny o to.

czwartek, 28 listopada 2013

Czy dobrze?

Nie wiem czy dobrze zrobiłem?

Spędzając kilka dni w szpitalu, nabierając na nowo dystansu do siebie, do tego co mnie otacza i zdaje się realnie patrząc na rzeczywistość, bo do tego zmusza sala operacyjna, swoją kulawą nogą postawiłem krok w przepaść. I albo ten krok okaże sie zbawiennym, albo własnym potępieniem na zawsze. Nie bawi mnie życie w iluzorycznym świecie, postawiłem wszystko na jedną kartę - czy dobrze zrobiłem? - życie pokaże.

niedziela, 24 listopada 2013

Leszek Możdżer - Christus Vincit


Panie Jezus, Tyś Królem, Królem ludzkich serc, Królem świata, Królem który zwycięża nie orężem ale miłością. Doświadczyłem jej tak wiele od Ciebie, tak wielka Ta Twoja miłość mnie otacza a ja tak słaby nie potrafię o niej opowiedzieć. Szukają Cię, pytają o Ciebie a ja bezradnie rozpościeram ręce i wtedy taka pustka ogarnia moje serce. Jak opowiedzieć o Twojej miłości? Niemal każdego dnia jej doświadczam, niemal każdego dnia ona mnie dotyka a ja pytam jak o niej zaświadczyć? Łamiąc biały opłatek modle się w duszy: tak mnie złam, tak mnie skrusz abym nie ja był ale Ty. I łamiesz, łamiesz ludzkie serca, łamiesz miłością choć czasem tego nie widzą. Cud ostatnich dni - czym jest, jeśli nie Twoim poruszeniem, Twoim dotykiem miłości. Po ludzku to wszystko niemożliwe - pomóż mi być Twoim aniołem, pomóż mi dawać nie siebie ale Ciebie.

czwartek, 21 listopada 2013

To wędrówka, wędrówka daje szczęście a nie jej cel.

*przykro mi.
-to niech pan patrzy.


*zamkną sprawę
-zaakceptuj fakt, że nie miałeś władzy nad tym co się stało.



*odkąd to marzenia są złe?
-nie rezygnuj z marzeń.



*zrezygnował Pan ze mnie, odwrócił się Pan od mnie.
-nie potrzeba ci go jako drabiny.



*gdy nie dostali tego czego pragnę - cierpią
-a nawet gdy to dostali i tak cierpią, bo nie mogą tego zatrzymać na zawsze.



Paradoks - życie jest tajemnicą, nie trać czasu na próby jej rozwikłania.
Humor - poczucie humoru, zwłaszcza na swój temat, to ogromna siła.
Zmiana - nic nie pozostaje takie samo.

wtorek, 19 listopada 2013

OBIECUJĘ, EKSCYTUJĄCE ŻYCIE

Dostałem dziś wiadomość, o następującej treści:
Śniłeś mi się dzisiaj, nie pamiętam już snu, ale miałam w związku z tym do Ciebie pisać, czy wszystko ok? Mam nadzieję, że tak? W ogóle taki tajemniczy jesteś... Tak jakby coś Cię męczyło i sam próbujesz z tym walczyć i nie zawsze Ci to wychodzi Pamiętaj Ty pomagasz ludziom tym, że jesteś i ich wysłuchujesz, nie musisz za nich naprawiać ich błędów.
a chyba chciałem. Dziękuję za te słowa, są nową iskierką i płomykiem, chyba muszę na nowo przemyśleć moje kapłaństwo i zaraz potem Ktoś przysłał mi linka do poniższego filmu.


Chyba nie stanąłem na wysokości zadania, jak dotąd - od dziś, od teraz będzie inaczej. Dziękuję wszystkim za lekcje pokory. Dziękuję za dzisiejsza rozmowę - czuję się naprawdę wolny!

Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.

ale:


Nie rób drugiemu, co tobie niemiło.
Ludzi słuchaj, a swój rozum miej.
bo:
Na pochyłą wierzbę nawet i koza skacze.
zatem: Nie jak ludzie mówią, ale jako cnotliwie czynią, na to się zapatruj.


na szczęście: Wszystko dobre, co się dobrze kończy.
I tego się trzymajmy.
Zacznij od nowa, zacznij jeszcze raz.

niedziela, 17 listopada 2013

niezamknięte sprawy

co robisz?                    jak ci idzie?

tzn. nie stałeś się obojętny, a ja tak myślałem.

Chce sobie mocno w sercu postanowić, że jutro obudzę się inny - lepszy.
Postanawiam!

sobota, 16 listopada 2013

Przebudzenie - ks. Piotr Pawlukiewicz

Wołam do Ciebie, Panie, i... odpowiadasz.

Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

piątek, 15 listopada 2013

882 dni


dni ciszy, poszukiwania i stawiania sobie pytań. I wreszcie nastąpił koniec, ale czy nastąpi też początek?

środa, 13 listopada 2013

Moja samotność.

http://www.youtube.com/v/Fos9fIWRbBw

Odbudować zaufanie.

Zaufanie to podstawowa wartość w relacjach międzyludzkich. Mówi się, że raz utracone zaufanie trudno odbudować, ale przecież nie jest to niemożliwe. Jak to zrobić? Moim zdaniem musi upłynąć
trochę czasu i trzeba sobie dać czas na odbudowę - to tak jak z domem który się zawalił pod wpływem jakiegoś kataklizmu, aby go odbudować potrzeba czasu i wysiłku. Co zrobić?
Po pierwsze - szczera rozmowa. Szczerze i spokojnie trzeba wyjaśnić co się stało, co było przyczyną i dlaczego nastąpił taki a nie inny skutek. Moim zdaniem nie wolno nad trudną sytuacją przejść obojętnie, tak jakby się nic nie stało. Przecież w sercu jednej i drugiej osoby przez czas braku relacji nazbierało się mnóstwo złych emocji. Jeśli któraś ze stron będzie chciała tylko o wszystkim zapomnieć to nie pozwoli na ujście zła - a budowa czegokolwiek na złym fundamencie skazana jest na niepowodzenie.
Po drugie przyznanie się do winy. Obojętnie czego dotyczy sprawa, wina leży po obu stronach. Ktoś czegoś oczekiwał, ktoś temu komuś tego nie dał, może oczekiwanie było złe, może zabrakło zrozumienia, na pewno zabrakło porozumienia tzn. trudności i bóle jedna i druga strona zamknęła w sobie, brakło kompromisu. Umieć powiedzieć przepraszam! Bo nawet jeśli nie poczuwam się do winy to może moja rekcja była zbyt gwałtowna czy niewspółmierna, a może zabrałem drugiej osobie możliwość zrozumienia. Ktoś mi kiedyś powiedział że za często przepraszam, ale uważam, że wtedy gdy umiemy przepraszać za małe "bóle" pokazujemy drugiej stronie że nam zależy.
Kolejnym elementem jest cierpliwość i spokój. Małymi krokami udowadniać, że nam zależy. Jednocześnie trzeba mieć świadomość że druga strona gryzie się ze swymi złymi emocjami i z obawą, że znowu zostanie zraniona, porzucona potraktowana jak frajer.
Nie może być tak, że tylko jedna ze stron obwinia się za wszystko, bo przecież druga też nie stanęła na wysokości zadania. Trzeba umieć zrozumieć: Co chcieliśmy osiągnąć?, co chcemy osiągnąć teraz?, jak bardzo mnie zraniłeś?, jak bardzo się boję każdej Twojej reakcji. Zapewnij mnie, nie wiem jak to zrobisz, ale zapewnij że to już się nie powtórzy, że wyciągnęliśmy wnioski, że wiemy, że chcemy naprawić i daj tego dowody.
To jeden z trudniejszych etapów, ale jeżeli nam zależy to trud się opłaci, no chyba że cała ta odbudowa jest tylko fasadą dla zakamuflowania ewentualnych wyrzutów sumienia, tak dla świętego spokoju - wtedy gdy brak prawdziwej chęci w tym punkcie większość się kończy.
Istotnym elementem jest przede wszystkim przebaczenie. Bez tego wszystko spełznie na niczym. Wybaczenie stanowi najważniejszy krok do pełnej ufności i oczyszczenia z negatywnych emocji: złości, smutku i żalu.
Powodzenia - sobie i Tobie.

wtorek, 12 listopada 2013


Już wiem...


- już wiem, - krzyczę na całe gardło,
rozmawiając przez telefon i siedząc za kierownicą.
- już wiem jak odzyskać wolność, wewnętrzną wolność!
nie wiem kim jest rozmówca, ale wiem, że przed szybą mgła.
- trzeba umieć wybaczać!
krzyczę jeszcze głoś, spoglądając na telefon z ciekawością z kim rozmawiam,
widzę licznik samochodu i wskazówkę bardziej po prawej stronie
* to bądź wolny - odzywa się nieznany głos z telefonu
a samochód raptownie zatrzymuje się na drzewie
z przerażeniem otwieram oczy - a to mój pokój 5 minut po tym jak spoglądałem wcześniej na zegarek.

cały mój dzisiejszy sen i ani gram więcej spania.