Ewangelia nadająca się na niezły film grozy – kolejny odcinek z cyklu „Egzorcyzmy … Kogoś tam”. Człowiek opętany przez złego ducha, w świątyni i piękna fabuła uwolnienia go z niemocy. Jeśli będzie w nim troszkę emocji, jeśli dzięki takiej wizji podniesie się adrenalina to można nawet pooglądać, jak wiele filmów z tego cyklu – zresztą kilka z nich z młodzieżą naszej parafii już oglądnęliśmy i obserwując ich zdaje się że jakoś nie wpłynęły one na ich postrzeganie świata. Więc po co taki opis w Ewangelii? Zdaje się że jest on nam potrzebny aby na nowo uzmysłowić sobie że moc złego ducha istnieje. Jezus nie chce nas wprowadzić w świat fantazji, w świat niezwykłych opowieści nie z tego świata, Jezus nie chce abyśmy w dzisiejszą niedzielę lub kiedykolwiek będziemy czytać ten fragment poczuli na sobie dreszczyk emocji ale chce nam powiedzieć że zły realnie istnieje i że walczy o naszą duszę. Po co? Po to by nas zabrać Bożej Dobroci, by udowodnić że człowiek którego przecież Bóg stworzył jako dobrego – ba Bardzo Dobrego, wcale taki nie jest, kusi mami podsuwa pokusy tylko po to aby potem człowieka pozostawić w zupełnej samotności i beznadziejności.
Proszę księdza – OK. – rozumiemy ale dziś w XXI wieku takie rzeczy: szatan opętania? Czy to dzisiaj ma jakieś znaczenie?
Sobotnie popołudnie. Trwa Eucharystia. Zbliża się Komunia Święta. Nagle młoda dziewczyna wybiega z kościoła. Za nią szybko wychodzą dwie następne osoby. Dzieje się coś dziwnego. Za kilka chwil jedna z nich wychodzi z salki: księże, proszę na chwilę. Potrzebna jest modlitwa.
Dziewczyna, która wybiegła, leży na podłodze. Osoby przy niej już wiedzą: ona jest pod opieką egzorcysty. Po kilku minutach modlitwy już można z nią rozmawiać. Jest słaba, ale lekko się uśmiecha: Jezus znowu zwyciężył!
Umiłowani, nie chodzi o to, żebyśmy się straszyli, nie chodzi o to, żeby popaść w przesadę, ale trzeba być świadomym, że szatan jest realnym przeciwnikiem i trzeba się z nim liczyć.
Na początek oczywiste przypomnienie: zwyczajne działanie szatana każdy z nas zna z własnego doświadczenia: to pokusa. Mamy ich wiele i niemal każdego dnia stają przed nami nowe pokusy. Tu do uleczenia potrzebny jest sakrament pokuty. I jeszcze jedna ważna rzecz – sama pokusa jeszcze nie jest grzechem – grzechem jest natomiast uleganie jej. Zdaje się że często analizując nasze religijne życie chcielibyśmy umieś się oderwać od jakiś grzechów które popełniamy, które nas dotykają i samych nas dręczą. Po sakramencie pokuty wychodząc z konfesjonału mówimy sobie już nigdy więcej…, dołożymy starań aby ten grzech się już nie powtórzył. A potem znowu długi sobotni wieczór, spędzony w sumie na niczym bo na oglądaniu telewizji, albo wielogodzinnym oczekiwaniu na jedną walkę boksu która i tak skończyła się po zaledwie 45 sekundach – a rano, ooo rano trudno wstać i myśli że przecież jeśli raz nie pójdę na Mszę to nic się nie stanie i odwracamy się na drugi bok i jeszcze chwilka a w sumie prawie cała niedziela przespana no bo pokusa obejrzenia walki była większa, a przecież wiedziałem że jeśli posiedzę dłużej to nie będzie mi się chciało wstać. Pokusa.
Chcesz walczyć z grzechem – opanuj pokusy. Inna sprawa: nieskromne myśli a co za nimi idzie…, a skąd – czy powód nie ten sam?, a jeśli by tak parę godzin wcześniej nacisnąć ten magiczny czerwony guzik na pilocie?, albo zablokować niektóre strony w Internecie? – pokusa – chcesz walczyć z grzechem walcz z nią! Pamiętaj Jezus kiedyś powiedział jeśli oko jest Ci powodem do grzechu – wyłup je. Jezus zachęcał do walki z powodem grzechu – czyli tym co nas do niego skłania a tu na pierwszy plan wysuwa się pokusa.
Ale przecież Ewangelia dzisiejsza jest o opętanym wiec proszę księdza chyba nie chce nas ksiądz porównać do opętanego. Nie, choć zdaje się że dziś szatan bardzo łatwo i bardzo często wygrywa w ludzkim sercu. Dlaczego – powód wydaje się być prosty – bo oto my ludzie wierzący, będący w świątyni pewnie i modlący się jednocześnie zapominamy o Bogu w imię tzw. wolności, postępu, otwartości, takich czasów. Nie tak dawno w ubiegłym tygodniu będąc w domu odwiedziła nas nasza ciotka – mająca prawie 80 lat, kobieta ciężko pracująca całe życie na roli, przyszła na kawę porozmawiać, pożalić się. I to ona kobieta niemal codziennie będąca w kościele mówi mi, w odniesieniu do swoich wnuczek, słuchaj dziś tak już jest jeśli chcą one wyjść za mąż to muszą być razem, muszą razem zamieszkać ze swoim chłopakiem i dodaje takie czasy.
Gdzie się rodzi problem? Najłatwiej szatan może działać tam, gdzie człowiek odrzuca pierwsze przykazanie: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. I pewnie wielu w tej chwili pomyśli sobie: na szczęście mnie to nie dotyczy. Nie zmieniam wiary, chodzę do kościoła, wszystko jest w porządku. Czyżby?
Dość typowy obrazek. Kolęda, wchodzimy do domu. Na ścianie – krzyż. W porządku. Ale na kominku – tłuściutki Budda. Bo to przecież tak pasuje... to tylko pamiątka, Obok Buddy wesoło baraszkuje słonik na szczęście. Obowiązkowo z podniesioną trąbą. Teraz się już nie wiesza podkowy. Słonik wystarczy. Rzućmy okiem na półkę. Jest Biblia. Dość wysoko. A niżej sennik – tak żeby był pod ręką. Oczywiście nikt nie wierzy – ale wszyscy czytają. Tak samo jak horoskopy. Standardowa sytuacja w szkole. Kto czyta horoskopy? Pół klasy. „Ale my w to nie wierzymy. To tak dla zabawy”. No tak, dla zabawy. A kto czyta Pismo Święte? No nikt... czasem jedna – dwie osoby. Ale nie ma czasu... … dla zabawy. Opole –zarejestrowana wróżka: 15 min na petenta, 50 zł. Najbliższy wolny termin: na za 2 tygodnie – człowiek XXI wieku.
Spójrzmy dalej – na szyi wisiorek. Ochroni przed każdym złem. Jedyne 3,50 zł i sprawdzian napiszemy bez problemu. Matka bardziej uduchowiona – święty znak tao. Równowaga duchowa. To przecież dobrze, prawda?, a obok dziewczyna ma przecież fajne kolczyki, proszę księdza to naturalne drewno baobabu – a że wykrojony z niego jest pentagram (pięcioramienna gwiazda z wierzchołkiem w dół) – mnie się podoba a w niego nie wierzę.
Przykłady można mnożyć: wróżby, amulety, przesądy, senniki, trochę bioenergoterapii, niby co w tym złego? Żadna z tych spraw nie spowoduje automatycznie opętania, ale każda jest jak uchylenie drzwi, czasem bardzo niewielkie. No i każda jest grzechem, jest odrzuceniem Boga z Jego pierwszego miejsca.
Mówią, że szatan to małpa Pana Boga. On nie wymyśli niczego nowego. Ale chętnie wykrzywia to, co robi Pan Bóg. Wykrzywienie wiary i duchowości należy do najniebezpieczniejszych.
Wybieramy. Można iść za Jezusem, albo można od niego uciec. Ale nie da się żyć przy Nim, sięgając po ezoteryzm, okultyzm, magię czy astrologię. Niezależnie od tego, czy traktujemy to poważnie, czy nie. Pytanie o tę sferę trzeba koniecznie włączyć w rachunek sumienia, spowiadałeś się kiedyś z tego?
Na koniec trzy krótkie zasady. Jak się obronić przed szatanem? Czego uczy Pismo Święte?
Z Pierwszego Listu św. Pawła do Tesaloniczan: Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Nie można bawić się tym, czego nie rozumiem. Ostrożność przede wszystkim. W razie wątpliwości – pytać, szukać u kompetentnych osób.
Tu dochodzi druga ważna sprawa: to, że coś działa, nie znaczy, że jest dobre. Przykładów można podać wiele. Dziś już np. nikt nie ma wątpliwości, że Clive Harris, znany uzdrawiacz, jest medium okultystycznym i chociaż nieraz był skuteczny, spowodował więcej zła niż dobra.
Z Pierwszego listu św. Jana: Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Troska o autentyczną wiarę. Wiara jest piękna i fascynująca, jeśli potraktujemy ją poważnie. Zamiast patrzeć w gwiazdy i szukać przyszłości w horoskopach – warto spojrzeć wyżej i tworzyć przyszłość z Bogiem, który nas kocha. Zamiast szukać mądrości w przepowiedniach Nostradamusa, czy kalendarzu Majów – warto sięgnąć po Biblię. Zamiast obwieszać się talizmanami – klęknąć do modlitwy i nie „odklepać” ją, ale autentycznie otworzyć się na Boga.
I z dzisiejszej Ewangelii: wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. Jezus zwyciężył. Jest mocniejszy od szatana. Najskuteczniejsza obrona – być blisko Jezusa. Msza św. - za chwilę Komunia, wielu z nas do Niej przystąpi, ale też wielu nie, dlaczego?, nie dlatego że nie mogą; a może by tak częściej pójść do spowiedzi, aby np co niedzielę przystąpić do Komunii. Bądź blisko Jezusa wtedy możesz być spokojny – nic Ci nie grozi. Bóg jest większy.
Szatan jest groźnym przeciwnikiem. Zrobi wszystko, żebyśmy nie słyszeli, jak Jezus mówi: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Nie ma innej drogi. Jezus chce, byśmy Mu zaufali. Nie szukali szczęścia, zaspokojenia ciekawości czy zachcianek w skrzywionej wierze, a my tak bardzo poszukujemy czegoś magicznego. Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego w środę popielcową w kościele jest 110% katolików?, pewnie początek Wielkiego Postu, pokuta, postanowienie; ale jest w tym także coś magicznego – popiołek, może jeszcze troszkę tak do książeczki aby był. Jezus pragnie byśmy Jemu oddali życie Jemu zawierzyli – bo to On zwycięża.
w kazaniu wykorzystano Materiały Homiletyczne 269/2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz