Na początek naszego dzisiejszego rozważania może troszkę biologii, a raczej nawet botaniki. Morwa czarna może rosnąć nawet 600 lat, samo drzewo osiąga zazwyczaj jakieś 8 – 12 metrów wysokości. Charakterystyczną cechą tego wspaniałego drzewa jest jego piękna, rozłożysta korona, która sprawia, że w sprzyjających warunkach szerokość korony znacznie przekracza wysokość drzewa, osiąga więcej niż 12 metrów. Morwa czarna uprawiana jest głównie ze względu na smaczne, słodko kwaskowate owoce. Korzenie tego drzewa sięgają dość głęboko i są zazwyczaj tak rozłożyste jak sama jego korona a więc także przekraczają kilkanaście metrów średnicy, zrazem trzeba nam dodać że korzenie tego wspaniałego drzewa są bardzo kruche i łatwo można je uszkodzić przez co zniszczeje całe drzewo, a to sprawia że nawet małą morwę trudno przesadzić. No i jeszcze jedna istotna informacja: morwa zasadniczo żadna mora nie lata, nie posiadają one zdolności latania.
A jednak wystarczy wiara jak ziarnko gorczycy, aby ruszyć to wspaniałe jakże kruche ale także jakże mocno osadzone na ziemi drzewo. Wystarczy maleńka wiara. Tak powiedział dziś Jezus, a nie mam powodów by Mu nie wierzyć – bo w końcu dziś o wiarę chodzi. Wystarczy wiara maleńka jak ziarno gorczycy a tak ogromne drzewo przesadzi się w morze.
Moment, moment, w takim razie dlaczego świat nie roi się od latających drzew?, czy nie ma na świecie ludzi naprawdę wierzących?
Wiara to potężna moc. Tyle tylko że nie polega ona na sztuczkach. Fakt możemy w tym miejscu przytaczać tysiące cudów, które dokonały się mocą wiary. W naszych czasach na naszych oczach dzieją się rzeczy niezwykłe i w tym miejscu sam mógłbym przytoczyć kilka niezwykłych cudownych wydarzeń których mogłem być świadkiem. One są ważne i nie należy ich bagatelizować, ale chyba nie tylko o to chodzi, aby cokolwiek udowadniać. Ba, sam Chrystus tydzień temu powiedział nam że nawet gdyby ktoś z martwych miał nas przekonywać i tak nie uwierzymy, bo często chcemy Boga ogarnąć naszym małym umysłem, chcemy Go zamknąć w naszych myślach i granicach naszych możliwości. Pewnie że trzeba nam wielu rzeczy dociekać o wierze spraw pytać, ale trzeba nam także zostawić miejsce na tajemnicę, na tajemnice wiary.
I dziś Chrystus kieruje naszą uwagę właśnie ku temu co niewidzialne i niewytłumaczalne, kieruje nasze myśli i serca w stronę wiary. Ewangelista Łukasz zapisał że Apostołowie prosili Pana a więc modlili się o przymnożenie ich wiary. Za chwilę i my staniemy i złożymy nasze wyznanie wiary, nasze Credo zapytajmy dziś samych siebie czy tak naprawdę wierzymy w to co mówimy, w każdej słowo jakie pada w tej modlitwie, zapytajmy samych siebie czy zastanowiliśmy się już kiedyś co tak naprawdę mówimy i na czym polega ta nasza wiara. Pamiętam jak kiedyś do spowiedzi przyszedł pewien człowiek i zaczął swoją spowiedź do tego że tak naprawdę to w Boga nie wierzy. Zapytałem dlaczego?, w odpowiedzi usłyszałem słowa no bo proszę księdza trudno mi wierzyć w dziadka z długa brodą siedzącego wiecznie na tronie którego wachlują aniołki. W takiego Boga ja też nie wierzę. Panie przymnóż nam wiary.
Apostołowie uczniowie Chrystusa, którzy widza zadziwiające znaki i cuda, którzy dostrzegają w Jezusie kogoś niezwykłego, którzy składają wyznanie wierzy ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego dziś wołają przymnóż nam wiary. Bo nikt, żaden z nas nie posiada patentu na wiarę, nikt żaden z nas nie posiada patentu na miłość, a jednak wierzymy w miłość i troszczymy się o tych których kochamy, pokładamy w nich ufność i wierzymy w nich, a jaka jest nasza wiara w Boga?, w Boga który sam jest najdoskonalsza, najczystsza Miłością? Panie przymnóż nam wiary.
Wiarę można utracić, można zaniedbać się w wierze i to bardzo szybko i bardzo łatwo, wystarczy trochę zapomnienia o modlitwie o kontakcie z Bogiem, wystarczy tylko że pozwolimy aby w naszym sercu zagościła słabość i chęć stania się Bogiem, a może nawet będziemy przychodzili do kościoła, może nawet zaśpiewamy jakąś pieśń nawet stojąc z znajomymi przed kościołem powiemy że słyszymy i co z tego jeśli nie uczestniczymy, jeśli nie dajemy się Bogu dotknąć, przemienić, jeśli nie pozwalamy Bogu na zasianie w nas ziarna gorczycy wiary, jeśli z Nim nie rozmawiamy.
Dawid Ben Gurion, były premier Izraela zapytał kiedyś Martina Bubera, wielkiego filozofa religii:
- Panie profesorze, dlaczego właściwie wierzy Pan w Boga?
- Gdyby to był taki Bóg – odpowiadał Buber – o którym można tylko mówić – to bym nie wierzył. Ale ponieważ jest to Bóg, z którym można też rozmawiać – dlatego wierzę.
I o to chodzi, chodzi o to aby chcieć umieć z Bogiem rozmawiać, aby chcieć prosić nie tylko o zdrowie czy pomyślność w szkole czy na studiach, ale aby umieć chcieć także z Bogiem porozmawiać a naszym życiu pytać Boga jakie są Jego plany względem nas, aby umieć także z Bogiem się kłócić, prorocy się kłócili z Bogiem, a może on właśnie czeka aż przyjdziesz i mu wygarniesz wszystko, aż powiesz Mu co leży ci na sercu, z czym się borykasz a ty tylko czasem szepczesz Mu wierszyki i to szepczesz jak zaklęcia albo życzenia względem wróżki, a On czeka abyś przyszedł i opowiedział mu o swoim życiu nie o Twoich planach ale o tym co ważne dla ciebie. Przyjdź i powiedz Mu, powiedz Mu także że trudno Ci wierzyć i proś, proś o przymnożenie wiary, proś także innych, proś kościół o modlitwę za ciebie.
Kiedyś w czasie telewizyjnego wywiadu prowadzonego na żywo Matka Teresa z Kalkuty została zaatakowana przez jakiegoś dziennikarza:
- Siostra kocha biednych – to wspaniale. Ale jak to jest z tym całym bogactwem Watykanu i Kościoła?, to przeszkadza.
Reakcja Matki Teresy była typowa dla niej. Najpierw popatrzyła pytającemu prosto w oczy, a potem powiedziała:
- Pan musi byś nieszczęśliwy. Coś pana przeraża. Brakuje panu spokoju serca.
Dziennikarz zmieszał się i stracił fason. A zakonnica ciągnęła dalej:
- Pan powinien wierzyć!
- A skąd mam wziąć wiarę?
- Trzeba się o nią modlić.
- Ja nie potrafię się modlić.
- W takim razie będę to robiła za pana – zaproponowała Matka Teresa – ale niech pan spróbuje dawać ludziom przynajmniej uśmiech. Uśmiech wnosi w nasze życie jakąś cząstkę Bożej rzeczywistości.
Bracie Siostro uśmiechnij się dzisiaj, uśmiechnij się do tego kto siedzi obok ciebie, uśmiechnij się do swoich bliskich, ale przyjdź także tu przed ołtarz i uśmiechnij się do Boga i powiedz Mu: dziś potrafię tylko tyle ale proszę Cie przymnóż mi wiary.
A jednak wystarczy wiara jak ziarnko gorczycy, aby ruszyć to wspaniałe jakże kruche ale także jakże mocno osadzone na ziemi drzewo. Wystarczy maleńka wiara. Tak powiedział dziś Jezus, a nie mam powodów by Mu nie wierzyć – bo w końcu dziś o wiarę chodzi. Wystarczy wiara maleńka jak ziarno gorczycy a tak ogromne drzewo przesadzi się w morze.
Moment, moment, w takim razie dlaczego świat nie roi się od latających drzew?, czy nie ma na świecie ludzi naprawdę wierzących?
Wiara to potężna moc. Tyle tylko że nie polega ona na sztuczkach. Fakt możemy w tym miejscu przytaczać tysiące cudów, które dokonały się mocą wiary. W naszych czasach na naszych oczach dzieją się rzeczy niezwykłe i w tym miejscu sam mógłbym przytoczyć kilka niezwykłych cudownych wydarzeń których mogłem być świadkiem. One są ważne i nie należy ich bagatelizować, ale chyba nie tylko o to chodzi, aby cokolwiek udowadniać. Ba, sam Chrystus tydzień temu powiedział nam że nawet gdyby ktoś z martwych miał nas przekonywać i tak nie uwierzymy, bo często chcemy Boga ogarnąć naszym małym umysłem, chcemy Go zamknąć w naszych myślach i granicach naszych możliwości. Pewnie że trzeba nam wielu rzeczy dociekać o wierze spraw pytać, ale trzeba nam także zostawić miejsce na tajemnicę, na tajemnice wiary.
I dziś Chrystus kieruje naszą uwagę właśnie ku temu co niewidzialne i niewytłumaczalne, kieruje nasze myśli i serca w stronę wiary. Ewangelista Łukasz zapisał że Apostołowie prosili Pana a więc modlili się o przymnożenie ich wiary. Za chwilę i my staniemy i złożymy nasze wyznanie wiary, nasze Credo zapytajmy dziś samych siebie czy tak naprawdę wierzymy w to co mówimy, w każdej słowo jakie pada w tej modlitwie, zapytajmy samych siebie czy zastanowiliśmy się już kiedyś co tak naprawdę mówimy i na czym polega ta nasza wiara. Pamiętam jak kiedyś do spowiedzi przyszedł pewien człowiek i zaczął swoją spowiedź do tego że tak naprawdę to w Boga nie wierzy. Zapytałem dlaczego?, w odpowiedzi usłyszałem słowa no bo proszę księdza trudno mi wierzyć w dziadka z długa brodą siedzącego wiecznie na tronie którego wachlują aniołki. W takiego Boga ja też nie wierzę. Panie przymnóż nam wiary.
Apostołowie uczniowie Chrystusa, którzy widza zadziwiające znaki i cuda, którzy dostrzegają w Jezusie kogoś niezwykłego, którzy składają wyznanie wierzy ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego dziś wołają przymnóż nam wiary. Bo nikt, żaden z nas nie posiada patentu na wiarę, nikt żaden z nas nie posiada patentu na miłość, a jednak wierzymy w miłość i troszczymy się o tych których kochamy, pokładamy w nich ufność i wierzymy w nich, a jaka jest nasza wiara w Boga?, w Boga który sam jest najdoskonalsza, najczystsza Miłością? Panie przymnóż nam wiary.
Wiarę można utracić, można zaniedbać się w wierze i to bardzo szybko i bardzo łatwo, wystarczy trochę zapomnienia o modlitwie o kontakcie z Bogiem, wystarczy tylko że pozwolimy aby w naszym sercu zagościła słabość i chęć stania się Bogiem, a może nawet będziemy przychodzili do kościoła, może nawet zaśpiewamy jakąś pieśń nawet stojąc z znajomymi przed kościołem powiemy że słyszymy i co z tego jeśli nie uczestniczymy, jeśli nie dajemy się Bogu dotknąć, przemienić, jeśli nie pozwalamy Bogu na zasianie w nas ziarna gorczycy wiary, jeśli z Nim nie rozmawiamy.
Dawid Ben Gurion, były premier Izraela zapytał kiedyś Martina Bubera, wielkiego filozofa religii:
- Panie profesorze, dlaczego właściwie wierzy Pan w Boga?
- Gdyby to był taki Bóg – odpowiadał Buber – o którym można tylko mówić – to bym nie wierzył. Ale ponieważ jest to Bóg, z którym można też rozmawiać – dlatego wierzę.
I o to chodzi, chodzi o to aby chcieć umieć z Bogiem rozmawiać, aby chcieć prosić nie tylko o zdrowie czy pomyślność w szkole czy na studiach, ale aby umieć chcieć także z Bogiem porozmawiać a naszym życiu pytać Boga jakie są Jego plany względem nas, aby umieć także z Bogiem się kłócić, prorocy się kłócili z Bogiem, a może on właśnie czeka aż przyjdziesz i mu wygarniesz wszystko, aż powiesz Mu co leży ci na sercu, z czym się borykasz a ty tylko czasem szepczesz Mu wierszyki i to szepczesz jak zaklęcia albo życzenia względem wróżki, a On czeka abyś przyszedł i opowiedział mu o swoim życiu nie o Twoich planach ale o tym co ważne dla ciebie. Przyjdź i powiedz Mu, powiedz Mu także że trudno Ci wierzyć i proś, proś o przymnożenie wiary, proś także innych, proś kościół o modlitwę za ciebie.
Kiedyś w czasie telewizyjnego wywiadu prowadzonego na żywo Matka Teresa z Kalkuty została zaatakowana przez jakiegoś dziennikarza:
- Siostra kocha biednych – to wspaniale. Ale jak to jest z tym całym bogactwem Watykanu i Kościoła?, to przeszkadza.
Reakcja Matki Teresy była typowa dla niej. Najpierw popatrzyła pytającemu prosto w oczy, a potem powiedziała:
- Pan musi byś nieszczęśliwy. Coś pana przeraża. Brakuje panu spokoju serca.
Dziennikarz zmieszał się i stracił fason. A zakonnica ciągnęła dalej:
- Pan powinien wierzyć!
- A skąd mam wziąć wiarę?
- Trzeba się o nią modlić.
- Ja nie potrafię się modlić.
- W takim razie będę to robiła za pana – zaproponowała Matka Teresa – ale niech pan spróbuje dawać ludziom przynajmniej uśmiech. Uśmiech wnosi w nasze życie jakąś cząstkę Bożej rzeczywistości.
Bracie Siostro uśmiechnij się dzisiaj, uśmiechnij się do tego kto siedzi obok ciebie, uśmiechnij się do swoich bliskich, ale przyjdź także tu przed ołtarz i uśmiechnij się do Boga i powiedz Mu: dziś potrafię tylko tyle ale proszę Cie przymnóż mi wiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz