wtorek, 31 sierpnia 2010

Jestem egoistą.

Ktoś napisał: im więcej wkładamy uczuć w tego typu sytuacjach, tym częściej tracimy zdolność "szerszego patrzenia". Trzeba przyznać, że jesteśmy wtedy po prostu samolubni i egoistyczni, bo najbardziej skupiamy się na tym dlaczego muszę cierpieć, na tym, że CHCĘ wiedzieć, że NALEŻĄ mi się wyjaśnienia.
Czy sądzisz, że trzeba nie mieć uczuć by pozwolić komuś odejść, lub by od kogoś odejść?
Nazywam to syndromem "rozerwanego serca". - dobrze powiedziane, ale to niczego nie zmienia, nadal ma się poczucie bezsensu, nadal gorycz i smutek. Nadal rodzi się pytanie czy zrobiłem wszystko, czy mogłem jeszcze coś zrobić, czy czasem nie zrobiłem czegoś za dużo. Jak się odnaleźć?

Porozmawiaj z Nim.

      Dawid Ben Gurion (1886-1973), były premier Izraela, zapytał kiedyś Martina Bubera, wielkiego filozofa religii:
- Panie profesorze, dlaczego właściwie wierzy pan w Boga?
- Gdyby to był - odpowiedział Buber - taki Bóg, o którym można tylko mówić - to bym nie wierzył. Ale ponieważ jest to Bóg, z którym można też rozmawiać - dlatego wierzę.

Porozmawiaj z Bogiem, powiedz Mu co leży Ci na sercu, stań przed Nim w prawdzie, ukórz się, klęknij do krat konfesjonału i wygarnij Bogu swą gorycz, zapytaj wtedy: dlaczego?, dlaczego Cię nie było gdy byłeś mi potrzebny, dlaczego zostawiłeś mnie samego. A On Ci odpowie..., może właśnie czeka na Ciebie a ty odwróciłeś się do Niego plecami. Bóg nie jest czarodziejską wróżką, która spełnia nasze zachcianki, Bóg nie jest na naszych usługach - ale jest by nadawać naszemu życiu sens, by kochać i uczyć miłości. Miłości, która czasem boli, której nie rozumiemy, ale miłości która ma sens. I choć może Ci się zdawać, że wszystko straciłeś i że Bóg Cię nie wysłuchał - daj Mu szanse i posłuchaj Jego, może dotąd Ty mówiłeś a On słuchał, tera daj Mu szanse coś Ci powiedzieć.

Czego Bóg chce od ciebie,
to musisz omówić z Nim w cztery oczy.

św. Edyta Stein


Człowiek musi wołać do Boga i nazywać Go Ojcem tak długo, aż Bóg stanie mu się rzeczywiście ojcem.
Dow Ber

Do mnie wróć.

Ideą tego bloga było podzielenie się nadzieją i radością która od Niego pochodzi, ideą było wskazywanie drogi. Cóż począć, że od początku powstania tego nowego bloga sam przeżywam rozterki i smutek, ale to też pokazuje że bycie księdzem nie oszczędza od chwilowych niedomagań a wręcz przeciwnie myślę że czasem dostarcza ich więcej.
Dobry Boże dziękuję Ci za dzisiejszego spowiednika, który przypomniał mi prawdę że Bóg zbawia!, że Ty zbawiasz! a my, ja, to tylko narzędzie, którym się posługuje i czasem to narzędzie także zawodzi. Jednak tylko wtedy gdy zanurzymy się w Jego świętości mamy szanse na dostrzeżenie nadziei. Człowiek, także kapłan, zawodzi. Bóg czeka, i wiem dziś że czekasz na mnie aby mi coś pokazać, i wiem że: z Tobą ciemność nie będzie ciemna w okół mnie, a noc tak jak dzień zajaśnieje.


Wszystkich odwiedzających ten blog za chwile smutku, ciemności i pesymizmu przepraszam i proszę o modlitwę.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Motyw postępowania.

       W filmie Krzysztofa Zanussiego "Imperatyw" przedstawiona jest cerkiewka gdzieś w jednym z dużych miast w Niemczech. Liczba wiernych zmalała do kilkunastu osób. Bohater filmu pyta prawosławnego duchownego, co będzie robił, kiedy pozostanie mu już tylko jeden wyznawca.
       - To samo, co teraz - odpowiada staruszek - motywów własnego postępowania nie szuka sie na zewnątrz, tylko w sobie samym.





"Najpiękniejsze słowo, jakie można powiedzieć Panu Bogu, brzmi "tak"".
(Guy de Fontgalland)

niedziela, 29 sierpnia 2010

Nadzieja.

       "Bóg dał Bóg wziął niech Imię Pańskie będzie błogosławione". Dziś zrozumiałem to zdanie od nowa. Czasem trzeba po prostu spasować, czasem trzeba po prostu dać komuś decydować i nie chcieć uszczęśliwiać na siłę. Problem tkwi tylko w jednym - w nadziei. Skąd wziąć nadzieję, że to co się robi nie przyczyni się do odwrócenia od Niego, bo to przecież o Niego chodzi. Modlę się o to, aby jeślim zawinił i swoją postawą kogoś zniechęcił, to żebym zniechęcił do siebie, ale aby nigdy to zniechęcenie nie obróciło się przeciw Niemu. Wierzę że Ty Boże możesz wszystko, że Ty możesz nawet ze zła zrodzić dobro. Proszę Cię tylko nie pozwól aby inni przeze mnie stracili nadzieję, stracili wiarę w Ciebie. I choć chciałoby się być tym kto scala, dziś proszę Cię, abym nie był tym kto dzieli.

gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich...

       Przyjaźń - ona się nie kończy, to każdy wie, że jeśli jest się prawdziwym przyjacielem to jest się na dobre i na złe. Prawdziwy przyjaciel jest nawet wtedy gdy usłyszy: "spadaj", "nie chcę Cię znać", bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Przyjaźń jest na zawsze i przyjaźń walczy o siebie. Kiedy zaczyna się przyjaźń? Czy nie wtedy jeśli po prostu chce się być koło tego kogoś, kiedy nam na nim zależy, kiedy rośniemy w jego obecności?, czy wtedy jest już przyjaźń? Jeśli tak, to co zrobić, jak się zachować jeśli słyszy się, czuje się: "spadaj"? Czy bycie tylko dlatego że ja tak chce jest ratowaniem przyjaźni, czy jej dobijaniem? Czy jeśli pozwoli się odejść - nie usłyszy się kiedyś że właśnie na Ciebie liczyłem a Ciebie nie było?
       Straciłem kiedyś przyjaciela. Dziś wiem że niewiele, albo nic nie zrobiłem by przyjaźń ratować.
Może jeszcze się uda?
Nie chcę tracić,
chcę pozyskiwać,
chcę być!
Jak?
Jak oddawać życie?, Panie jak?, by być.

sobota, 28 sierpnia 2010

Gniew.

"Gniew nie oślepia, on rodzi się ze ślepoty."Antoine de Saint-Exupéry

Gniew często kojarzy się z chwilami, tygodniami a nawet latami ciszy po burzliwej wymianie poglądów, czy jakimś wydarzeniu, które zmieniło nasze nastawienie. Gniew to uczucie, które pojawia się głęboko w nas, często z powodu niewyjaśnionych spraw. Warto zastanowić się nad tym skąd bierze się gniew. Serce każdego z nas powinno być całe wypełnione miłością. Jeśli pojawia się w nim jakaś dziura, puste miejsce, coś, co powoduje w nas poczucie braku, możemy być pewni, że pojawi się tam GNIEW. A następnie jak wirus zacznie rozprzestrzeniać się dalej, atakując pozostałe części naszego serca, naszego zachowania, naszego dążenia. W tym rozumieniu gniew nie jest tylko stanem emocjonalnym, ale uczuciem nacechowanym brakiem miłości do drugiego człowieka, ba chęcią zniszczenia go, często nawet nieprawdziwego oskarżenia. I to w tym tkwi sedno sprawy i cały problem, w tym że nie chcemy rozwiązać konfliktowych spraw, nie zależy nam na prawdzie - bo tylko ona może wnieś pokój, tylko ona, PRAWDA, może zabliźnić rany. Jednak aby stanąć w prawdzie trzeba najpierw poradzić sobie z samym sobą, trzeba umieć w sobie wyciszyć gniew. Jeśli nie umiemy przebaczyć samym sobie i zaakceptować siebie, to będziemy mieli problemy w relacjach międzyludzkich. Aby pokochać innych, musimy pokochać najpierw siebie, jako stworzenie Boże.
Recepta? Lekarstwem  na gniew i złość jest MIŁOŚĆ. Najpierw zwróć się do Tego który jest dawcą Miłości, potem popatrz na tego na kogo się gniewasz i spróbuj dostrzec w nim coś dobrego, przecież w nim też jest Dobro - prawda? I zacznij budować od nowa w prawdzie, może warto się spotkać i w prawdzie porozmawiać, powiedzieć co na sercu leży i przecież można się rozstać... ale bez gniewu i złości. Miej odwagę stawić czoła przeciwności.

Radość.

Powiedziano mi że na tym blogu jest smutno, może więc troszkę radości, bo przecież można i tak?? prawda??. Życzę wszystkim aby radość która od Boga pochodzi zagościła w waszym sercu.

piątek, 27 sierpnia 2010

Smutek.

Jak piękne jest to, że Bóg nie pozostawia nas samych, jak piękne jest to, że wtedy gdy jest źle, gdy serce boli - nagle ktoś puka by powiedzieć że mu na tobie zależy. Dzięki Ci Dobry Boże za ludzi-aniołów, którzy przychodzą z nadzieją. Proszę Cię nie każ mi się więcej smucić z powodu braku Ciebie i innych.

ος δ αν σκανδαλιση ενα των μικρων τουτων των πιστευοντων εις εμε συμφερει αυτω ινα κρεμασθη μυλος ονικος επι τον τραχηλον αυτου και καταποντισθη εν τω πελαγει της θαλασσης


     "Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza".


       Oto Słowa Jezusa z Ewangelii wg. św. Mateusza (18,6). Słowa, które burzą poczucie dobrze spełnionego zadania, słowa, które są przestrogą, słowa, które rodzą niepokój. Czy czasem nie jestem powodem dla innych aby zwątpili, czy czasem nie jestem powodem dla innych aby zachwiali się? Dziś wiem jak łatwo kogoś skrzywdzić. Jedno niepotrzebne słowo, o pół zdania za dużo, jakiś niepotrzebny gest. 
       Trzepot skrzydeł motyla na jednej półkuli może spowodować tajfun na drugiej - mniej więcej tymi słowami zaczyna się film "Efekt motyla". Film opowiada o młodym człowieku który przenosi się w czasie i dokonuje drobnych zmian w swoim życiorysie, co skutkuje wielkimi zmianami w dorosłym życiu jego i jego przyjaciół. Czasem wystarczy coś powiedzieć, albo zamilknąć i wszystko potoczyłoby się inaczej. Obym tylko wiedział kiedy.
       Jeślim stał się kiedyś powodem grzechu, jeślim zawinił w wierze innego - Panie, czy nie mam ratunku? Czy łza nie kruszy skały?, czy nie skruszy jarzma kamienia młyńskiego? Co począć Panie, co począć jeśli w bezradności swoje nie jestem w stanie zawrócić rzeki wydarzeń? Obym jeszcze tylko wiedział gdziem zawinił, gdzie mnie nie było? A tak teraz Panie ciąży mi ten kamień u szyi, i ściąga ku ziemi, i nie pozwala podnieś wzroku ku górze skąd ma nadejść dla mnie pomoc.


Miserere mei, Deus, secundum magnam misericordiam tuam.

czwartek, 26 sierpnia 2010

U mnie wszystko jak dawniej...

U mnie wszystko jak dawniej tylko świat jest mniej kolorowy, tylko coraz więcej strachu, tylko ludzie tracą głowy....
Zdaje się że tekst tej piosenki-modlitwy dobrze oddaje stan mojego ducha na dziś. Boże proszę Cię dodaj mi sił, abym podołał wytrwać przy Tobie do końca moich dni.

Ksiądz - niby człowiek


Ksiądz to niby też człowiek, niby tak, a jednak czasem wymagamy od niego czegoś niezwykłego, czegoś więcej..., a co jeśli on pozostaje tylko człowiekiem? Co wtedy jeśli jak człowiek się myli, jak człowiek popełnia błędy? Co wtedy jeśli naprawdę ma dobre intencje a wychodzi inaczej, jeśli chce dobrze, jeśli chce dać całego siebie a droga którą wybrał by komuś coś pokazać okazała się błędną drogą? Można się od niego odwrócić, można posądzać że jest zaborczy..., a może on po prostu się tak zaangażował w czyjąś sprawę iż ktoś ma go już dosyć? Niby człowiek, niby to takie ludzkie - a jednak boli gdy się zostaje sam i nie wie się co jest nie tak. Ksiądz to niby też człowiek, czy aby tak naprawdę "niby"?

środa, 25 sierpnia 2010

Nie pozwól...

Nie pozwól aby wtedy gdy coś się kończy i coś zaczyna w sercu twoim zagościł smutek, który przerodzi się w pogardę czy nienawiść. Nie pal mostów, które przez tyle czasu budowałeś, nie niszcz tego na czym ci zależało. Pozwól aby te dni kiedy coś wyschło, kiedy czegoś zabrakło przeminęły, aby dały możliwość na nowy początek, początek, który wniesie radość. Może można dalej, tylko inaczej...?
Tobie dedykuję tę piosenkę, posłuchaj i pomyśl, a może jednak warto...

Jak widzi Bóg?





"Każdy ma chwile żeby to wszystko jeb***, i patrzy w lustro jak łzy mu ciekną, ale go nie razi światło, to razi świat co upokarza, uczucia zamraża, takie sytuacje stwarza, że masz wszystkiego dosyć, ile można od życia w serce przyjmować ciosy?, gdy najlepszy przyjaciel mówi do ciebie ..." (2'16'' - 2'36'')

Nie tak bowiem jak człowiek widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce. (1 Sm 16,7).








Każdy ma chwilę że się po cichu żegna - miej takie chwile, a to wystarczy, wystarczy by zatęsknić, by czasem zapłakać i o sens zapytać i zastanowić się czy czasem nie wracać.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Tęsknota.

      "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.
        Jak bardzo musi cierpieć serce ojca kiedy widzi, że jego syn ewidentnie błądzi?, jak bardzo musi tęsknić za kimś na kim mu bardzo zależy? Jednak scena która opowiada Pan nasz nie mówi nic na temat działania ojca, które miałoby na celu zatrzymać syna przy sobie. Ojciec pozostawia synowi wolność, pozostawia mu wolną rękę w podejmowaniu decyzji - pozostawia go - bo kocha. Zapewne cierpi bardzo, zapewne myśli o wielu sprawach i zastanawia się dlaczego jego syn podjął taka decyzje.
       Gdy syn wracał, ojciec czekał na drodze. Skąd mógł wiedzieć, że jego syn własnie w tym dniu powróci? Nie wiedział! Czekał, czekał każdego dnia, czekał od kiedy syn go opuścił, czekał w nadziei że zmieni zdanie, czekał bo wierzył że ten młody człowiek podejmie słuszną decyzję. Jak bardzo musiał tęsknić kochający ojciec, jak bardzo niespokojne musiało być Jego serce gdy syn odszedł w nieznane, gdy syn zostawił wszystko na czym ojcu zależało - a on tylko czekał.
       Boże czy tylko tyle można zrobić?, tylko czekać?  i modlić się? 

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Witajcie w domu.

       "Abyście byli jedno" - to słowa modlitwy Chrystusa, to słowa Jego testamentu, jaki nam pozostawił - być jedno to być razem, to łączyć a nie dzielić. Czasem jednak coś dzieli, czasem jednak ktoś lub coś staje na przeszkodzie, przysłania drogę. Warto więc szukać, warto wracać, warto zaczynać od nowa. Może w ramach tej jednej rodziny są tacy którzy dzielą, którzy nie zawsze nam odpowiadają, którzy nie zawsze pomagają nam odkryć sens, ale czyż sens wspólnoty nie leży w Nim? czy nie warto dla Niego? "Oto stoję u drzwi i kołaczę" - otwórz, otwórz na oścież drzwi swego serca Chrystusowi, a usłyszysz - WITAJ W DOMU!
      Choć możesz mieć wiele do zarzucenia tej wspólnocie, wspólnocie ludzi, przez ludzi kierowanej, wspólnocie ludzi grzesznych, upadających i podnoszących się, to warto Ci pamiętać jedno - to Jego wspólnota, do Niego prowadzi, to On w tej wspólnocie działa, przemienia i umacnia, napełnia pokojem i daje światłe oczy serca aby dostrzec nadzieję.

Przyjaciel.

Przyjaźń wymaga zaangażowania, przyjaźń wymaga poświęcenia, a czasem nawet ofiary, przyjaźń wymaga niejednokrotnie rezygnacji z samego siebie z własnych planów i zachcianek właśnie w imię przyjaźni. Przyjaźń jest tym co łączy na dobre i na złe, czasem bywa trochę uciążliwa, może nieco nie wygodna, bo przecież przyjaźń dobrowolnie godzi się na dzielenie, na dzielenie siebie samego, swego świata, własnych pragnień i swojego ja, na dzielenie z innymi, przyjaźń godzi się na tęsknotę i niedosyt. Przyjaźń wymaga też jedności myślenia i jedności działania, bo przyjaciel stawia sobie pytanie co zrobiłby mój przyjaciel, czy mój punkt widzenie czy moje myślenie jest jego myśleniem. Przestaje się być samotnikiem myślącym tylko o sobie i dbającym tylko o swoje "ja".
Przyjaźń z człowiekiem jest piękna i dodaje skrzydeł, podnosi wtedy gdy jest źle, nadaje nowy sens i inspiruje. Jest jednak jeszcze jedna przyjaźń, przyjaźń z Bogiem. Przyjaźń do której On nas zaprasza, w której On jest inicjatorem wszystkiego. I może Ci się wydawać że czasem w tej przyjaźni niedomagasz, możesz sobie myśleć że nie jesteś wart bycia blisko Niego – ale pamiętaj jedno – On jest twoim przyjacielem., bez względu na to co myślisz o sobie - On jest Twoim przyjacielem. On ma Ci zawsze coś do powiedzenia, coś do zaoferowania, i choć czasem może się od Niego odwrócisz – On czeka, czeka bo jest przyjacielem - a przyjaciel zawsze czeka. W swoim czekaniu będzie bardzo cierpliwy i czasem pozwoli Ci się tak bardzo poparzyć w życiu i pomyślisz że nic dla ciebie nie zrobi - On jednak czekał; tylko tyle mógł zrobić.Człowiek-przyjaciel może pójść na kompromis, może na coś machnąć ręką, może zgodzić się na postępowanie nie do końca fair play, Bóg sobie nie zaprzecza, może tylko czekać. 

Może więc w Twoim życiu stanął ktoś kto mniej niż bardziej ukazał Ci Chrystusa, może zdarzyło się coś co mniej niż bardziej przybliżyło Cię do Niego, może … w samotną ruszyłeś drogę i zgubiłeś ścieżki Jego ślad, podnieś swój zmęczony wzrok i popatrz przed siebie, i zacznij od nowa, zacznij jeszcze raz.