niedziela, 29 sierpnia 2010

Nadzieja.

       "Bóg dał Bóg wziął niech Imię Pańskie będzie błogosławione". Dziś zrozumiałem to zdanie od nowa. Czasem trzeba po prostu spasować, czasem trzeba po prostu dać komuś decydować i nie chcieć uszczęśliwiać na siłę. Problem tkwi tylko w jednym - w nadziei. Skąd wziąć nadzieję, że to co się robi nie przyczyni się do odwrócenia od Niego, bo to przecież o Niego chodzi. Modlę się o to, aby jeślim zawinił i swoją postawą kogoś zniechęcił, to żebym zniechęcił do siebie, ale aby nigdy to zniechęcenie nie obróciło się przeciw Niemu. Wierzę że Ty Boże możesz wszystko, że Ty możesz nawet ze zła zrodzić dobro. Proszę Cię tylko nie pozwól aby inni przeze mnie stracili nadzieję, stracili wiarę w Ciebie. I choć chciałoby się być tym kto scala, dziś proszę Cię, abym nie był tym kto dzieli.

3 komentarze:

  1. Kontynuuj to, co robisz i nie zatrzymuj się na chwile, by ponownie udowodnić to, co już udowodniłeś. Ludzie inteligentni zrozumieją cię od razu. Ci, którzy nie chcą zrozumieć, nie zrozumieją, choćbyś tłumaczył im to samo pięć tysięcy razy.

    — Jonas Salk

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak wiele słów tutaj padło i pytań bez odpowiedzi.Tak wiele bólu wyrażają słowa,które chcą nazwać to niewypowiedziane...
    "Zło dobrem zwyciężaj"-jakie to szlachetne.Stylistycznie wręcz jawi się jako nakaz,imperatyw.Ale zło łatwo się nie poddaje,nie pęka z byle powodu,nie znika wraz z nastaniem pierwszej lepszej dobrej chęci.Ono ulega konsekwencji czynienia dobra,podszytej niezachwianą nadzieją.No tak-ale czym jest owa nadzieja? Awersem,nigdy rewersem.Nie na darmo my,skażeni tym,co teolog nazwał "de civitas diabolo",nazywamy nadzieją matką głupich.Na swój sposób trzeba być ogłupionym miłością,zawsze wskazującą na Boga.Na tyle potrafi być natura ludzka doskonała,na ile swymi dążeniami wskazuje innym Boga.Ale natura ludzka nie daje się łatwo uporządkować i wtłoczyć w ramy przyzwoitego,godnego życia,choć posiada awers wybity ręką Boga-Stwórcy.Ona posiada również rewers,ale on jest tylko zaprzeczeniem tego co dobre.Nie tworzy nic konstruktywnego,ale niszczy to,co jest doskonałe.Pan nasz pozwala spojrzeć na to,co jest po drugiej,choć gorszej,stronie i pozwala wybrać.Syn marnotrawny odchodzi,bo chce skosztować z drzewa poznania.ON musi się sparzyć! Ale w skrajności odczuć ojca i syna istnieje nadzieja.Inaczej motywowana,to jasne,ale mająca wspólny mianownik,choć inaczej definiowany przez nich samych,ale ostatecznie sprowadzający się do miłości.Syn wraca,bo ma nadzieje na przebaczenie,ojciec ma nadzieje,że syn wróci...tak po prostu,z definicji miłości.

    Przyjacielu,szukaj owcy,która zbłądziła-może wróci.Miejmy nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Owieczka wróci na pewno.Potrzebuje tylko czasu i zrozumienia.W jej sercu pasterz zasiał coś za czym zatęskni.
    Czekanie i modlitwa to tyle co można zrobić.Pozdrawiam w Panu

    OdpowiedzUsuń