niedziela, 16 października 2011

Jeśli utracimy zdolność przebaczania - utracimy wszystko.

Msza św.

14 komentarzy:

  1. Dlatego trzeba żyć z ludźmi w zgodzie, w tedy jest o wiele łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko co robimy tylko z chęci ułatwienia sobie życia jest godne potępienia. Wolę popełniać błędy, czasem kolosalne, zamykać sobie drogę powrotu czy po prostu robić rzeczy niewłaściwe niż godzić się na inne scenariusze dla łatwiejszego życia, bo zawsze będę podążać za swoim wewnętrznym głosem, będę działać zgodnie ze sobą, choćby oznaczało to byt wyboistą drogę. Zdroworozsądkowe podejście do życia jest - w moim mniemaniu - godne pogardy.
    Żyć w zgodzie z ludźmi tylko dlatego, że tak jest łatwiej? Pomimo swojej własnej opinii, że nie tak powinny te relacje wyglądać? Nie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś jest w tym racji. Dlaczego mamy się męczyć z kim tylko dlatego żeby żyć z nim w zgodzie, to trochę bez sensu

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdolność przebaczania - sobie i innym - to właśnie zgoda na ten błąd, to zgoda na podążanie za swoim wewnętrznym głosem. Myślę że każdy człowiek ma prawo do błędu i każdy z nas te błędy popełnia, natomiast jeśli utracimy zdolność przyznania się do błędu, jeśli nie pozwolimy innym się mylić a w konsekwencji jeśli nie umiemy sobie i innym przebaczyć wtedy wszystko co robimy traci sens. Piszesz o relacjach, ale przecież relacje tworzą dwie strony, jeśli pozwolimy komuś na pewne przedsięwzięcia względem nas to zgadzamy się na ingerencje we własne opinie. Należy tak budować relacje aby każdy wiedział co i na ile może, jednocześnie zgadzając się na to by ktoś błędnie zinterpretował nasze zamiary a więc przebaczając i zaczynając od nowa kreślić granice.
    co do drugiego komentarza: nie trzeba się z kimś męczyć, ale uważam że nie trzeba nienawidzić, a czasem wystarczy wyjaśnić, porozmawiać. Przyjaźń (bo o niej w dużej mierze tu pisałem) zezwala na błąd, ale też wymaga zrozumienia i trwania wtedy gdy ta druga strona, może się pogubiła, może coś źle zrozumiała. Przyjaźń pokonuje trudności, zezwala na błąd, wybacza. Tym bardziej jeśli ktoś prosi, błaga o przebaczenie, przyjaciel się nie zamyka na przyjaciela, daje prawo do błędu i stara się zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przebaczenie jest potrzebne nie po to by tylko być, ale po to by być szczęśliwym, nie żyć z wyrzutem że czegoś się nie zrobiło, albo zrobiło, wiec wołanie o przebaczenie jest wołaniem o szczęście i dla tego który potrzebuje przebaczenia, i dla przebaczającego. PRZEBACZ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież niemal wszystko co robię, robię po to aby mi się łatwiej żyło, a nie by utrudniać sobie życie i nie uważam że to godne pogardy.

    Jeśli ktoś walczy o prawo do błędu i życia po swojemu a nie daje tego prawa innym sam godny jest wzgardy.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Przecież niemal wszystko co robię, robię po to aby mi się łatwiej żyło, a nie by utrudniać sobie życie i nie uważam że to godne pogardy."
    Ja mając przed sobą dwie możliwości, przy wyborze nie kieruję się tym, która z nich będzie dla mnie łatwiejsza, bo to nigdy nie zaprowadzi mnie tam gdzie chce iść. Jeżeli wybiera się drogę łatwą, tylko dlatego, że jest łatwa,to w moich oczach jest się osobą słabą, nie cenię takich ludzi w ogóle. Nie powinno się uzależniać wyborów tylko od łatwości ich wykonywania - to strasznie niskie.

    "Jeśli ktoś walczy o prawo do błędu i życia po swojemu a nie daje tego prawa innym sam godny jest wzgardy." Mówiąc kolokwialnie: to zdanie jest od czapy. Nie pisałam o prawie do błędu. ani o jego odbieraniu. Nie więc skąd się wzięła odpowiedź w formie tego zdania na coś czego nie było. Może nie powinien podejmować dyskusji ktoś, kto nie potrafi bądź nie chce czytać ze zrozumieniem. "(...) sam godny jest wzgardy." wyraz "sam" wskazuje na odniesienie się do mojej wypowiedzi, a późniejsze użycie słowa "wzgarda" sugeruje ze odnosi się do mojej wypowiedzi, w której użyłam słowa "pogarda". Otów w tamtej wypowiedzi nie pisałam o popełnianiu błędów, nie odbierałam nikomu prawa do ich popełniania. Przeczytaj jeszcze raz - jak zechcesz odpowiedzieć - to spróbuj jeszcze raz. Tym razem błagam bez demagogii, pustych choć ładnie brzmiących zdań i na temat, proszę.
    M. (nie wcześniej pojawiający/a się m...)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kris,
    nie będę udawać, nie łapię tego zdania : "Zdolność przebaczania - sobie i innym - to właśnie zgoda na ten błąd, to zgoda na podążanie za swoim wewnętrznym głosem." Nie wiem do jakiego "tego błędu" się odnosi. "zdolność przebaczania (...) to zgoda na podążanie za swoim wewnętrznym głosem" no to szczególnie nie ma dla mnie sensu, nie wiem co chciałeś przez to powiedzieć. Zdolność przebaczania jest opcjonalna, można ją mieć lub nie. I w każdym z tych przypadków można pójść za głosem swojego serca, bo może no mówić, by przebaczyć lub nie. Z twojego zdania wynika jakby wewnętrzny głos zawsze mówił, że trzeba przebaczać, a to nieprawda. Jedno z tych krasomówczych prawd, które nie ma żadnego odniesienia w rzeczywistości.
    Z tymi błędami to kompletnie mnie nie zrozumieliście. Mówiłam o tym, że wolę dokonać decyzji trudnej dla mnie bądź dla innych, niepopularnej, która kiedyś może okazać się błędem i której kiedyś mogę żałować, nawet bardzo, ale wolę jej dokonać, dlatego, że w momencie jej dokonywania, mam pewność, że robię to, bo tego właśnie chcę. Bo tego chcę, a nie dlatego, dokonanie jej zaprowadzi mnie do łatwiejszej przyszłości. Bo tam w ogóle to pisałam w odpowiedzi na pierwszy komentarz, nie robiąc żadnych aluzji do postu.

    A teraz przechodząc do relacji: "(...)jeśli pozwolimy komuś na pewne przedsięwzięcia względem nas to zgadzamy się na ingerencje we własne opinie." Wcale nie! Skąd to przeświadczenie? Teraz rozmawiając też tworzę z tobą pewne relacje, ale nie pozwolę ci ingerować w moje opinie. Zresztą ingerencja (czyjaś) w moje opinie to nic innego jak manipulacja. Nie zgodzę się na nią dlatego, że ktoś zawziął jakieś przedsięwzięcie względem mnie. Dlaczego niby mam dawać się manipulować? Ktoś może, rzecz jasna, w niewielkim stopniu moje opinie zmieniać, b może zmieniać mój pogląd na świat - a to dlatego, że każdego dnia się rozwijam, ale jeżeli ktoś INGERUJE w moje opinie, to nie jest to zwykłe wpływanie na siebie, jakie się dokonuje każdego dnia. To już przekroczenie pewnej granicy.
    "Należy tak budować relacje aby każdy wiedział co i na ile może, jednocześnie zgadzając się na to by ktoś błędnie zinterpretował nasze zamiary a więc przebaczając i zaczynając od nowa kreślić granice." spójnik "więc" łączy dwie części zdania, używając go zaznaczamy, że druga część zdania wynika z pierwszej. Takie jest jego zastosowanie. Piszę o tym, bo chyba źle go użyłeś a przez to źle cię (chyba) rozumiem, bo ze zdania tego wynika, że przebaczenie to zgoda na błędną interpretację. Ale rozumiem, że chodziło to, że (jeżeli nie, to wyprowadź mnie z błędu) w relacjach ważne jest jasne nakreślenie zasad, ale trzeba też wygospodarować pewien margines na złe zrozumienie, zinterpretowanie któreś z nich. Wyznaczenie tego marginesu jest swoistą obietnicą przebaczenia, po którym trzeba zacząć na nowo. I znowu, pisałam o relacjach w kontekście pierwszego komentarza, ale teraz zupełnie od niego abstrahując, a za to odnosząc się do twojej wypowiedzi (o ile dobrze ją pojęłam):są relacje, które są dosyć jasne dla osób w nie uwikłanych, ale są też takie, w których właśnie chodzi o pewną dozę domysłów. Nieważne, którą z nich wybierzemy, żaden z nas, w moim odczuciu nie jest zobligowany do jej wiecznego podtrzymywania, ty jakby nie zakładasz w ogóle końca jakichkolwiek relacji - zawsze ma być przebaczenie i kreślenie na nowo. W moim świecie tego wiecznego kreślenia na nowo nie ma w standardzie relacji, to nie jest opcja podstawowa, wbudowana i w ogóle od zawsze i na zawsze.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kris,
    "Przebaczenie jest potrzebne nie po to by tylko być, ale po to by być szczęśliwym, nie żyć z wyrzutem że czegoś się nie zrobiło, albo zrobiło, wiec wołanie o przebaczenie jest wołaniem o szczęście i dla tego który potrzebuje przebaczenia, i dla przebaczającego. PRZEBACZ!" Zaczynając od początku, bo odtąd najlepiej, przebaczenie to nie jest decyzja, to bardziej uczucie, które przychodzi samo. Możemy (jako przebaczający) się co najwyżej na nie otworzyć, ale to nie znaczy, że ono wtedy przyjdzie. A ty piszesz o nich właśnie tak jakby było możliwe do dokonania jeżeli tylko się chce.
    Przedkładasz też pewne założenia, które mogą być odpowiednie dla ciebie, ale niekoniecznie dla innych. Zgadzam się z tym, że "przebaczenie jest wołaniem o szczęście dla tego, który potrzebuje przebaczenia", ale to nie oznacza, że stronie przebaczającej to przebaczenie winnemu przyniesie jakąś ulgę. Czasami taki wewnętrzny spokój można uzyskać nie poprzez wybaczenie, ale choćby przez odcięcie się.
    O wielu sprawach piszesz w sposób, którego bardzo nie lubię - taki trochę populistyczny, jakbyś głosił wielkie prawdy pokroju "przyjaciel jest najważniejszy" "prawda zawsze zwycięży", "jak ktoś kocha to zawsze zrozumie i przebaczy","przyjaciel zawsze przebaczy" a świat tak nie wygląda. Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał, nie trzeba być bystrzakiem, żeby zauważyć, że jesteś podłamany i masz jakieś załamania w mniej czy bardziej przyjaznych relacjach. Nie jestem żadną z tych osób, z którymi tam masz problemy, nie wysyłam żadnych zamaskowanych wiadomości - chcę tylko żebyś zobaczył, że są na świecie ludzie, którzy myślą inaczej. Skrajnie inaczej. Że to co dla ciebie jest oczywiste dla innych wcale takie nie jest, że całkiem inaczej postrzegają świat i ludzi.
    Jeżeli mogę coś prywatnego ci poradzić: powinieneś przestać postrzegać świat tak kaznodziejsko, a w swoich przemyśleniach powinieneś dopuścić bardziej Krisa-człowieka. Bóg w jakiegokolwiek wierzysz widzi przede wszystkim i najpierw faceta ze swoimi ludzkimi przemyśleniami, wolnymi od wszelkich ideologii czy to kulturowych, naukowych czy religijnych, dopiero potem przychodzi czas na te inne warstwy. Najpierw jest najczystsze człowieczeństwo. Może postaraj się przez jeden dzień patrzeć na ludzi, na to co cię otacza oczami pierwotnymi, wolnymi od wszystkiego co dotąd poznał.
    Jeżeli uważasz to za obraźliwe i niestosowne, to po prostu to olej.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. 1 Wszystko co pisałem, pisałem w odniesieniu do postu a nie do jego komentarza.
    2 '"Zdolność przebaczania - sobie i innym - to właśnie zgoda na ten błąd, to zgoda na podążanie za swoim wewnętrznym głosem." Nie wiem do jakiego "tego błędu" się odnosi'. Spieszę z wyjaśnieniem: zostało napisane takie zdanie: "Wolę popełniać błędy, czasem kolosalne, zamykać sobie drogę powrotu czy po prostu robić rzeczy niewłaściwe niż godzić się na inne scenariusze dla łatwiejszego życia, bo zawsze będę podążać za swoim wewnętrznym głosem, będę działać zgodnie ze sobą, choćby oznaczało to byt wyboistą drogę". Stąd mój wniosek że piszący zakłada podejmowanie błędnych decyzji "wolę popełniać błędy" zakłada ze to do czego dziś jest przekonany kiedyś może okazać się kolosalnym błędem. Tym samym jeśli chodzi o relacje z drugim człowiekiem może kogoś krzywdzić swoim dzisiejszym podejściem do sprawy, może się mylić. Stąd mój wniosek że powinien umieć przeprosić i przebaczać.
    3 Człowiek o wrażliwym sumieniu gdy odkryje ze podjął błędną decyzje zazwyczaj żałuje tego, i myślę że jego powinnością jest zadośćuczynić, naprawić, przebaczyć sobie a jeśli źle pojął, zrozumiał zamiary innych, przebaczyć, i prosić o przebaczenie tych względem których zawinił. W moim mniemaniu to jest to człowieczeństwo, o którym piszesz, to zdolność bycia wrażliwym także na drugiego człowieka.
    4 Tej wypowiedzi nie rozumiem: "Bo tego chcę, a nie dlatego, dokonanie jej zaprowadzi mnie do łatwiejszej przyszłości. Bo tam w ogóle to pisałam w odpowiedzi na pierwszy komentarz, nie robiąc żadnych aluzji do postu".
    5 Relacje mogą być pozytywne bądź negatywne. Bardziej kieruję się ku tym pozytywnym, tym które tworzymy bo chcemy, bo nas ubogacają i je rozwijamy, zdarza się że czasem na wskutek czegoś stają się one zachwiane, czasem jest to błahostka, czasem poważna sprawa. Uważam jednak że jeśli były one dotąd dobre i nas ubogacały należy im dać szanse, czasem przebaczyć, spróbować zrozumieć, zrobić wszystko bo obie strony właśnie chciały podjąć trud, wysiłek; nie mówię że wszystko musi wrócić do poprzedniej relacji. np. jeśli twoja przyjaciółka zacznie mieć problemy z alkoholem powinnaś zaingerować w imię przyjaźni, a ona zaczyna mieć do ciebie żal i sypie się cała sprawa, ale Tobie zależy na tej przyjaźni, czy zatem pozwolisz przyjaciółce stoczyć się?
    Jeśli relacje były i są negatywne nawet należy z nich zrezygnować, ale bez obrażania, dąsania się itd.

    OdpowiedzUsuń
  11. 6 Nie chcę Tobą manipulować i nie powziąłem żadnych przedsięwzięć względem Ciebie. Przyznasz, że jeśli rozmawiamy z kimś na jakiś temat (choćby ten o przebaczeniu) to dajemy możliwość przekonania siebie bądź kogoś do własnej opinii - tym samym ingerujemy w jego życie, bo powinniśmy założyć że nasz rozmówca (jeden bądź drugi albo oboje) przemyśli swoje poczynania, poglądy i może się zdarzyć że zmieni swoje podejście do sprawy na wskutek rozmowy, stąd ta rozmowa będzie ingerencją. Zresztą wychodzisz z pewną propozycją odnośnie do mojego postrzegania świata i relacji, więc Twoja propozycja jest także ingerencją, chcesz coś ukazać, proponujesz, zachęcasz. Pewnie że mogę tego nie robić, ale jeśli uznam że warto spróbować mogę śmiało przyznać że to Ty coś zmieniłaś w moim życiu więc zaingerowałaś. Chyba na tym polegają relacje, że jeden podpowiada drugiemu, ktoś wychodzi z propozycją zrobienia wspólnie czegoś i ingeruje w jego życie, jego plany itd. Zwierzę się komuś że chcę kupić taki telewizor, a on opowie mi o innym może lepszym, albo wyjawi mankamenty tego zakupu w wolnej rozmowie a ja raz jeszcze przemyśle swój plan - tym samym zaingerował on w mój plan, życie. Nie rozumiem dlaczego słowo Ingerencja ma u Ciebie takie negatywne znaczenie, ja je pojmuje jako wpływ na innego. Otoczenie kształtuje także nasza osobowość, więc ingeruje.

    7. Przebaczyć to właśnie podjąć decyzje, że chce! Przebaczenie to decyzja a nie uczucie. Przebaczeniu towarzyszy wiele uczuć, ale samo jest decyzją. Zrobię to! - przebaczę. Pewnie że mam prawo do wyjaśnień, mam prawo do zastosowania skutków, ale jest to decyzja. Z serca chcesz przebaczyć tzn już przebaczyłaś, może potrzebujesz czasu na odbudowę zaufania, jesteś ostrożniejsza, ale nie nosisz w sobie urazu. Właśnie że najpierw trzeba chcieć przebaczyć, trzeba chcieć wyjść z inicjatywą, a nie pielęgnować w sobie urazu. I tu już dotykamy następnego problemu: dlaczego warto chcieć przebaczać? Odsyłam do wcześniejszego mojego postu (fragmentu kazania do ewangelii gdzie Jezusa pyta człowiek ile razy ma przebaczyć): http://zniego.blogspot.com/2011/09/dlaczego-przebaczac.html

    Co do twojej propozycji: cenie że pozwoliłaś sobie na osobista propozycje. Jednak moje podejście do świata i wiary jest na tyle spójne że nie oddzielam jednej sprawy od drugiej. Uważam że najczystsze człowieczeństwo to to które Bóg zapisał w człowieku. A On powiada że należy przebaczać nie 7 ale aż 77 razy czyli zawsze. Nie jestem dziś człowiekiem a jutro księdzem jestem nim cały czas i chce by Jego Słowo mnie przenikało, wszystko co robię. Każde kazanie które głoszę, najpierw kieruję do siebie. Wierze że On jest Drogą, Prawdą i Życiem, choć czasem Go nie pojmuję, choć czasem jest dla mnie za trudny - staram się być Mu wierny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ad.4. Odnosiłam się pierwszego komentarza. Krytykowałam podejście do podejmowania decyzji zależne od tego, która z nich będzie łatwiejsza i da bardziej wymierne korzyści. "Bo tego chcę" oczywiście nie oznaczało chęć popełnienia błędu, ale świadomie zgadzam się na poniesienie pewnego kosztu, który w późniejszym czasie okaże się błędem, już przy podejmowaniu konkretnej decyzji życiowej. Bo chcę podjąc taką a nie inną decyzję, bo tego wyboru chcę. I chcę go dla niego samego, a nie dlatego, że ułatwi mi życie. hmm zawsze mam bardzo głupie porównania, więc i teraz takowym zabłysnę. Decyzja na dziś: kupić makaron. Bo chcę makaron. Bo makaron to dzisiaj moja droga życiowa :) Idę do znanego wszystkich przybytku, gdzie mogę takowy kupić i mam taki wybór: tani i nielubiany przeze mnie, ale jego zakup ułatwi mi życie: zaoszczędzę trochę kasy a poza tym szybciej się gotuje, lub inny drogi, i do tego trudny w przygotowaniu. Nie chcę w życiu kupować tanich makaronów i zadowalać się krótkim czasem przygotowywania :D i jakkolwiek wyniośle i pompatycznie to brzmi, to takie ni jest.
    Ad.5. Przykład z alkoholem nie jest odpowiednim odniesieniem do mojego stanowiska. Bo ja mówiłam o całkowicie świadomych decyzjach. Alkohol nie pozwala na całkowicie świadome decyzje. Uwarunkowane są one głodem alkoholowych uzależnieniem. Ja mówiłam o całkowicie wolnych od wszelkich wpływów decyzjach naszych przyjaciół. Patrzę na to ze swojej perspektywy. Nie chcę by ktokolwiek za bardzo ingerował w moje życie. Zaprzyjaźniając się z kimś dałam mu takie prawo, ale jednak ograniczone. Nie można zajść za daleko - bo po pierwsze dobro, to nie jest pojęcie dla wszystkich takie samo. Możesz chcieć dobra dla kogoś w takim ujęciu, które np. dla niego jest nieakceptowalne w żadnym wypadku. Dla tego nie można za bardzo naciskać. Trzeba wyczuć tę granicę. A po drugie, ludzie muszą popełniać błędy, a co ważniejsze trzeba ludziom pozwalać na popełnianie błędów. Nie mówię tutaj o całkowitym nihilizmie czy całkowitej obojętności.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ad.6. Używałam drugiej osoby l.poj. nie po to by ci coś zarzucić, ale przy przykład, który podaję mógł być lepiej odebrany. Nie zarzucałam ci, żadnych przedsięwzięć - to tylko mój sposób tłumaczenia swojego stanowiska:)
    I właśnie ja odróżniałam taki naturalny wpływ od ingerencji. Jako ingerencję traktuję świadome działanie, świadome wywoływanie wpływu w celu zmienienia czyjegoś punktu widzenia z różnych względów. Dlatego tak negatywnie odbieram taką ingerencję - ona stanowi właśnie manipulację, świadome działanie, świadomy wpływ, nie występujący obok naturalnie. W czasie zwykłej rozmowy czy dyskusji może występować taki właśnie naturalny wpływ. Ktoś może zmienić opinię pod wpływem wypowiedzi kogoś innego. Taki wpływ może zajść także między nami w tej chwili. I takowy jest jak najbardziej pożądany, choć nie za często. Świadczy o rozwoju i otwartości.
    Ad.7. Nie mogę zgodzić się z tym, ze przebaczenie to decyzja. Decyzję możemy podjąć w każdej szerokości geograficznej w każdej strefie czasowej, a co najważniejsze w każdym momencie, chwili. Przebaczenie to nie jest przechodzenie na dietę, którą podejmuje się po jednym pączku za dużo. Nie można go wypracować - to jest właśnie uczucie, które musi przyjść. Nie wystarczy pomyśleć, że się chce by po prostu tego dokonać. Rzecz jasna możemy przebaczenie zadeklarować, możemy nawet wygłosić oświadczenie, ale jeżeli tego uczucia nie będzie to wszystko się sypnie. Póki czuję złość, rozczarowanie czy co tam jeszcze sobie można czuć przebaczyć po prostu się nie da.

    Nie mówiłam o odejściu od jakiś tam swoich ideałów, ale o popatrzeniu na niektóre rzeczy także, to słowo klucz, także oczami wolnymi od wszelkich uwarunkowań. Dopuścić do głosu myśl wolną od tego czy wypada tak mężczyźnie w takim a takim wieku, czy tak mnie wychowała matka, czy tak powinienem zrobić ze względu na społeczeństwo a nawet czy podjęcie takiej decyzji zbliży mnie do wzoru osoby, którą chcę lub nie chcę być. Pomyśleć z perspektywy "ja" nieukształtowanego, a potem zderzyć to ze wszystkimi swoimi poglądami wypracowanymi przez lata. Nie chodzi mi o odbieranie ci twojego kapłaństwa, nie mówię o odejściu od tego stanowiska, które prezentujesz ze względu na życie, które wybrałeś. Mówię o czystym, nieukształtowanym "ja".
    Mówisz o człowieczeństwu, które Bóg zapisał w człowieku - ja mówię o tym, byś czasami próbował spojrzeć na niektóre sytuacje z perspektywy tego człowieczeństwa, ale nie człowieństwa, które dał ci Bóg, ale samego tego pierwotnego w tobie człowieczeństwa. A później zderz to z tym jakim chcesz być człowiekiem, w jakiej kulturze się wychowałeś, co ci nakazuje wiara itd...
    M.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rzecz jasna to luźna refleksja, propozycja. Nie chcę INGEROWAĆ :)
    M.

    OdpowiedzUsuń