sobota, 19 października 2013

Jak minął dzień?

"Jak minął dzień?". Tym pytaniem zakończył się dzień wczorajszy. Sam zastanawiam się jak ten dzień minął. Ranna pobudka i chandra. Jaki powód? Nie wiem. Może dziwny sen. Śniłem o młodych zakochanych, których spotkałem w szpitalu, on płaczący klęczy przy łóżku, ona w stanie terminalnym z marzeniem aby był jej mężem. Dziwny sen, przyznasz. A może mój dzień zaczął się tak smutno bo wróciły wspomnienia, wspomnienia przyjaźni, pięknych chwil. A może świadomość trudności tego dnia sprawiły mój nastrój. Jakoś trzeba się było pozbierać i ruszyć do zadań, które mnie czekały. Poranna Msza i wiadoma intencja, przecież to był ten dzień. Potem sms z życzeniami i do boju. Zajęcia i kolejna próba zdobycia batalionu tak dzielnie bronionego, okopanego, że dotarcie do drugiego człowieka wydaje się drogą nie do pokonania. Czym zdobyć, czym zaskoczyć, czym podbić ludzkie serca i umysły. Może żartem, może zadaniem, a może potrzebna jest twarda ręka, z drugiej strony przyjaznego spojrzenia nie wywalczy się siłą, postaram się stać równym dla nich, stanąć obok - a jednak w tłumie ludzi a sam. Niezadowolenie. 
Powrót do domu i zaskoczenie! Jest wiadomość zwrotna, co zrobić? Przecież tego się nie spodziewałem, racjonalizacja tzn może nie wiedział do kogo..., może to tylko takie sobie..., a może jednak... Głowa pełna myśli, aż boli.
Wieczorem będzie lepiej, może grupka ludzi wśród której się znajdę pozwoli wyprzeć natarczywe myśli,
pozwoli ochłonąć. 26 osób to nie taka mała grupka - będzie świetnie. A jednak wszystko rozpoczyna się znowu od żalu, od pretensji - oni nie chcę byś był równy, byś stawał obok nich, byś żartował. Czego chcą?, chyba spragnieni są autorytetu a nie potrafię nim być, bo im bardziej się staram tym bardziej nie wychodzi. Autorytet jest tylko jeden! Jak minął dzień? A no tak: ze świadomością, że nie wystarczam, że jestem słabym, że jedynie co mogę zrobić to nieustannie przepraszać za to co zrobiłem, a i to mi nie wychodzi skoro zapytają: jak można przepraszać nie wybaczając. Ale z ciebie drań! - z tą myślą zasypiasz. Jak się budzisz?

4 komentarze:

  1. A dla mnie jesteś autorytetem. Jesteś wspaniałym człowiekiem, z którym uwielbiam rozmawiać. Wystarczy jedno zdanie byś wiedział jak pocieszyć, co powiedzieć, żeby odbudować w człowieku nadzieję. Jedną z naszych rozmów zapamiętam do końca życia, zawsze będę Ci za nią wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie musi ksiądz zaskakiwać, wystarczy, że ksiądz będzie sobą. Kontrowersyjnymi ruchami też nie zdobędzie się człowieka, wystarczą proste słowa, a młodzież posłucha. Żale i pretensje nie są poważne mówione. Nie chcemy autorytetu, za bardzo się ksiądz skupił jakim być, jak do nas dojść, bo nie zauważył ksiądz, że już nas zdobył. Nie musi ksiądz przepraszać, bo my już dawno wybaczyliśmy. Za bardzo ksiądz interpretuje nasze zachowanie i niepotrzebnie siebie gnębi. Lubimy księdza jakim jest, sucharki, filmy, dzikości, wypady do kina, bliżej nieokreślone dźwięki, milczenia niewiasty... za to księdza kochamy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak dużo dobrych ludzi wokół księdza. Jest ksiądz dobrym przykładem i autorytetem dla wielu z nich. Nie jest ksiądz słabym człowiekiem, jest ksiądz silnym i mającym w życiu swój cel człowiekiem. :) Powodzenia i również dziękuję za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że jest Ksiądz skarbem. Zainteresował się Ksiądz nami- młodzieżą- czego każdemu z nas brakowało. Według mnie jest Ksiądz wielkim autorytetem. Na kazaniach podejmuje Ksiądz często trudne tematy i kazania te zawsze skłaniają do przemyśleń nad naszym życiem, co na pewno nie jest łatwą rzeczą- nie każdy potrafi tak dobrze przemawiać do ludzi. Dobrze, że Ksiądz jest:) Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń