poniedziałek, 20 grudnia 2010

Z narodzeniem Jezusa było tak…, Kazanie na IV niedzielę adwentu 19.12.2010r.

      Z narodzeniem Jezusa było tak…,
ale proszę księdza co też ksiądz opowiada, jak to jest możliwe aby kobieta będąc dziewicą i pozostając nią mogła urodzić dziecko? – to po prostu niemożliwe.
Tak! Nie możliwe. Ale proszę pana czy możliwe jest aby ktoś kto umarł ożył…,
no raczej nie proszę księdza,
raczej czy na pewno?,
no nie.
Widzi pan to dlaczego wierzy pan w zmartwychwstanie Chrystusa? a w dziewicze Jego poczęcie pan nie wierzy?
     Z narodzeniem Jezusa było tak… tak rozpoczyna się dzisiejsza Ewangelia, a i wcześniejsze czytania utwierdzają nas w tym samym założeniu. Jezus Chrystus nasz Pan i Zbawiciel narodził się z Ducha Świętego w dziewiczym łonie Maryi którą Bóg wybrał i posłał do niej Archanioła Gabriela aby oznajmił jej i światu realizację planu zbawienia człowieka. Z narodzeniem było tak. I kropka. Nie mamy tu nic do dyskutowania albo wierzymy Bożemu Słowu a co za tym idzie albo wierzymy Bogu i w Boga albo nie wierzymy i wtedy nasze trwanie tu jest daremne.
    Zanim jeden z królów angielskich objął tron, kilku szlachetnie urodzonych poddanych przybyło do niego aby prosić o godne ich herbów urzędy. Kandydat do korony rozdzielał godności a jego sekretarz  skrzętnie zapisywał złożone przez niego obietnice. Przed obliczem królewicza stanął też pewien szlachcic i poprosił o bardzo ważny urząd. Przyszły król obiecał szlachcicowi, że jego obietnicom stanie się zadość i kazał sekretarzowi zanotować swoje słowa. Szlachcic zwrócił się wtedy do królewicza ze słowami: „Sekretarz nie musi tego zapisywać, wystarczy mi w zupełności słowo króla”. Przyszły władca był bardzo zadowolony i powiedział do swego otoczenia: „Ten szlachcic uczynił mi prawdziwy honor, traktując mnie jak króla”.
    Ten przykład wprowadza nas w ducha dzisiejszych czytań. Maryja i Józef zawierzyli słowom Boga. Mimo upływu dwóch tysięcy lat od opisywanego wydarzenia, również dziś wielu ludzi nie dostrzega, że Bóg nadchodzi i szuka miejsca dla siebie. Może i my do nich należymy? Może zaślepieni tandetną kulturą oczekujemy już tylko pierwszej gwiazdki, choinki które i tak przecież już od dawna migoczą i mamią nas i odciągają od istoty świąt, może prezentów a może już nie przychodzi do nas dzieciątko jak to było zawsze a teraz to już tylko mikołaj rodem z filmów Walta Disneya? A może opanowani przez pokusy i grzech zatarasowaliśmy nimi Bogu wejście do naszych serc i mówimy jak właściciel karczmy w Betlejem, że nie ma już miejsca?.
    Ten nowy rok liturgiczny rozpoczęliśmy z hasłem: "W komunii z Bogiem" i takie też ma być przesłanie tegorocznej szopki betlejemskiej która znajdzie się w naszej świątyni. W komunii z Bogiem, co to znaczy? Komunia to jedno serce, to zjednoczenie, jedność w myśleniu i w działaniu. A więc wszystko co robisz i myślisz, wszystko czego pragniesz powinno być połączone z Bogiem i Bogiem przeniknięte. Albo jest on w naszym życiu i to nasze życie całkowicie należy do Niego, albo Boga tam nie ma a jest jedynie atrapa którą sami wymyśliliśmy i nazwaliśmy Bogiem. Komunia to zdolność stwierdzenia: myśli moje nie są już myślami moimi, słowa moje nie są już słowami moimi. Komunia to wierność, to trwanie w Nim przez Niego i dla Niego, to tranie w miłości. Komunia z Bogiem przebóstwia nasze życie, nadaje mu nowy wymiar unosi nas i uświęca. Przecież jak przystąpisz do komunii z wiarą i przyjmiesz Ciało Boga do swego serca to ono ma moc przemienić Twoje życie, ono naprawdę może zdziałać cuda o których świat nie słyszał.
      Życie w komunii z Bogiem daje nam siłę do pokonywania trudności życiowych, do walki ze złem, do zwyciężania szatana, do pogodnego dźwigania codziennych, a czasem nadzwyczajnych krzyży. Życie w komunii z Bogiem, czyli w łasce uświęcającej, jest bazą i fundamentem duchowej budowli, która nazywa się świętość. Życie w komunii z Bogiem przynosi radość i pokój serca. Jest podstawą nadziei, uwalnia człowieka od lęków i niepokojów, gdyż jak zapewnia nas św. Jan w miłości nie ma lęków lecz doskonała miłość usuwa lęk. Komunia to nieustanna świadomość, że jesteśmy zjednoczeni z Bogiem, że mamy w Nim pewne oparcie, że On towarzyszy nam w każdej chwili naszego życia, że jest wierny i nie zawodzi, czyni nas mocnymi i jest najlepszym antidotum na wieloraki stres, na jaki jesteśmy narażeni. Chcesz tego? – masz to na wyciągnięcie ręki. Boga masz na wyciągnięcie ręki, a raczej na otwartość serca.
     Bo to od otwartego Twojego serca zależy czy będziesz chciał się z Nim zjednoczyć, czy będziesz chciał być z Nim w Komunii. Adwentowe oczekiwanie, które powoli dobiega końca to uświadomienie sobie własnej słabości, małości i grzeszności. Tylko wtedy gdy to sobie uświadomimy mamy szansę stanąć przed Bogiem z otwartym sercem. Jest to ważne aby umieć dostrzec w sobie swoje ciemne strony, inaczej adwent przejdzie niezauważony, inaczej powiemy: święta, święta i już po świętach.. Gdy nie staniemy przed nim z otwartym sercem poczujemy dziwną pewność siebie, zacznie się nam wydawać, że od nas wszystko zależy, to może nawet nieświadomie przyjmiemy postawę, która można wyrazić słowami: „Dobrze, że przychodzisz, Jezu, ale – jak widzisz - sami sobie znakomicie radzimy, wszystko nam się nieźle układa, wszystkie moje obowiązki wypełniam, poradzę sobie z wszystkim sam, dam rady. W naszym poukładanym świecie znajdzie się i dla Ciebie miejsce. Zbudujemy Ci szopkę i tam w żłóbku znajdziemy dla Ciebie miejsce”.
    Jezus, Bóg Zbawiciel nie może być tylko jednym z elementów świątecznej dekoracji. Tak się może stać, gdy przestaniemy odczuwać potrzebę Jego przyjścia i wkroczenia w nasze życie. Trzeba nam odkryć że bez Boga jest w nas tylko ciemność; że tak naprawdę bez Niego nic nie możemy uczynić, że bardziej trzeba słuchać Jego słów niż ludzi. Jeśli zgodzisz się z tym, że Boga trzeba słuchać bardziej niż ludzi to konsekwencję tego jest to że Bóg musi stać się dla ciebie autorytetem. Autorytetem w sprawach życie rodzinnego, małżeńskiego, wychowania dzieci, codziennego życie. Bóg musi stać się autorytetem w wypowiadanych przez Ciebie słowach, w myślach Twoich, w Twoim postępowaniu w etyce tej codziennej i tej seksualnej w zachowaniu obyczajów. Bóg ma być autorytetem w kwestiach polityki, kultury, historii, sztuki, prawa, filozofii. Bóg ma być autorytetem w sprawach medycyny i opieki społecznej, oraz przedsiębiorczości i ekonomii. Bóg ma być autorytetem w kwestiach wiary, Kościoła i religii. W każdej z tych kwestii są też ludzkie autorytety których należy słuchać jeśli nie sprzeciwiają się woli Boga. Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi.
     Zatem aby móc dobrze przeżyć te święta, aby móc rozpocząć nowe życie, życie w komunii z Bogiem zacznij Bracie i Siostro od spotkania z Nim z Lekarzem, Boskim Lekarzem. W najbliższych dniach staniemy w kolejkach aby spotkać się z Nim z Jego przebaczającą miłością, miłością która uzdrawia. Spotkamy tego samego Chrystusa, który chodziła po ziemi, nauczał, uzdrawiał i przebaczą grzechy. Stając zatem do kolejki by spotkać się z Nim chciej się z Nim spotkać, ale pamiętaj spotkać się z Nim możesz tylko w prawdzie o samym sobie tylko wtedy gdy pozwolisz Mu przeniknąć całego siebie, gdy pozwolisz Mu być w komunii z Tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz