poniedziałek, 11 listopada 2013

Uwierzyć nadziei wbrew nadziei.

Tyle przemyśleń, tyle rozważonych scenariuszy a jednak zaskoczenie. Dziś na myśl cisną się dwa zdania: "Uwierzyć nadziei wbrew nadziei" i "Czy nie wolno mi z moim zrobić co zechce, czy złym okiem patrzysz na to że jestem dobry". Po pierwsze radość, radość z (mam nadzieję) pozytywnego zakończenia złego etapu mojego życia. Radość z tego, że nie zwątpiłem, że uwierzyłem w człowieka i ta wiara zwyciężyła. Wiara w dobro, które wygrywa z każdym zagrożeniem. I wiara w Ciebie, że mnie nie zostawisz. Boże czyżbyś czytał mojego Bloga? Nie! Ty czytasz moje myśli i moje serce. Nie tak dawno napisałem o krzyżu który dajesz i nie
zabierasz - dziś wiem, że jego brzemię jest słodkie a dźwigany z Tobą staje się lekki. I choć mówią, że w Ciebie nie wierzą, to, to co się stało sprawia, że ja wiem że jesteś. Dzięki Ci Panie za to, że ustrzegłeś moją wiarę w człowieka i w dobro. Jednocześnie dziś namacalnie odczułem jak Twoje dobro jest deptane, jak dobro może być sponiewierane. Bo całe zło, które mnie otaczało, powstało na wskutek dobra do którego mnie popychałeś. Jak trudno uwierzyć człowiekowi, że ktoś może być po prostu dobry, że chce dla drugiego dobra bez żadnej odpłaty. Reakcją na dobro staje się pogarda i podejrzliwość. 
Dałeś mi dziś Panie dar, dar który uskrzydla. Ale każdy dar staje się zadaniem. Daj mi Panie jeszcze siłę abym tego daru nie zaprzepaścił. I pozwól mi na nowo uwierzyć nadziei wbrew nadziei i pozwól mi na nowo stać się dobry jak Ty i zabierz moje zgorzknienie. Dałeś mi cud i o cud Cię proszę, mówiąc dziękuję i przepraszam żem wcześniej ten cud podeptał. 


Choć wszyscy mówili to się nie uda, Ty mówiłeś "wierz tylko".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz