środa, 22 września 2010

Kradniesz - nie martw się..., Kazanie z niedzieli 19.09.2010r.

Możemy dziś zapytać gdzie jest praworządność i sprawiedliwość. Pytanie to możemy postawić w kontekście dzisiejszej Ewangelii, no bo jak zrozumieć pochwałę nieuczciwego rządcy za nieuczciwe zarządzanie. Czy nie powinno być tak że jeśli udowodniono mu winę, jeśli wykazano że postępował niezgodnie z przyjętymi zasadami to powinien od swego pana – czytaj Boga – usłyszeć słowa oburzenia i wymierzonej kary? A tymczasem Pan pochwalił nieuczciwego rządcę. Myślę jednak że należałoby się bardziej przyjrzeć fragmentowi Pisma św. które dziś zostały nam dane. Aby zrozumieć kim jest nieuczciwy rządca należy nam sięgnąć do pierwszego czytania z księgi Amosa. Tam prorok opisuje pewną rzeczywistość, która zaistniał już na długo przed Chrystusem. Mówi on o zarządcach, o kupcach i powiedzielibyśmy dzisiaj menadżerach którzy dorabiają się zysku nieuczciwością. To oni właśnie czekają z utęsknieniem na czasy gdy będą mogli dorabiać się na swej nieuczciwości. To oni czekają aż będą mogli zmniejszać efę, czyli jednostkę objętości i zamiast sprzedać 22 litry oliwy, kupującemu oddają jedynie 18 - za te same pieniądze, to oni czekają aż będą mogli zwiększać sykl czyli odważniki i wykazywać że ważonego towaru jest więcej niż w rzeczywistości - za te same pieniądze, to oni wreszcie czekają by zamiast zboża pszenicy w worku sprzedawać plewy. To oni są nieuczciwymi zarządcami, to oni po prostu okradają drugiego człowieka, kiedy wmawiają że niespełna litr to litr, że mniej niż kilogram to kilogram, że plewy to zboże. I z taki właśnie nieuczciwym rządcą spotykamy się w Ewangelii, spotykamy zarządcę który dorabia się na nieuczciwości i okradaniu bliźniego, który wykorzystuje stanowisko i dobra swego Pana do własnego zysku, jednocześnie ubliżając swemu Panu. Gdy właściciel dóbr dowiaduje się o złym postępowaniu swego zarządcy, człowieka któremu zaufał chce pozbawić go urzędu. Tan z obawy przed karą i przed konsekwencjami swoich czynów chce zadbać o swoją przyszłość, o pozyskanie przychylności.
Więc proszę księdza można być nieuczciwym, można okradać byle tylko umieć ustawić się w życiu. Nie, nie Bracie i Siostro. Pan z dzisiejszej Ewangelii nie chwali swego zarządcę za nieuczciwość, tylko za roztropność, za przewidywanie konsekwencji swego postępowania, tak, nawet złego postępowania. Możemy powiedzieć otwarcie, zarządca grzeszy, ale któż z nas jest bez grzechu, któż z nas może wstać i z cała powagą powiedzieć że on nie popełnia grzechów i nieuczciwości w swoim życiu? Nikt! Wszyscy jesteśmy nieuczciwymi rządcami dóbr jakie Bóg powierzył naszemu życiu. Każdy z nas popełnił nieuczciwość, każdy z nas zbłądził, zgrzeszył, każdy z nas choć raz w swoim życiu bardziej zabiegał o siebie niż o miłość, niż o Boga. Każdy! I Chrystus tego nie pochwala!, bądźmy szczerzy i powiedzmy sobie uczciwie że Bóg zażąda i od nas zdania sprawy ze swego zarządu, zdania sprawozdania z życia, zdania egzaminu z miłości, z przebaczenia z troski o drugiego, zdania wreszcie egzaminu z troski o swoje zbawienie. Zażąda! I może nas nie pochwali, i może usłyszysz słowa Cóż ja słyszę o Tobie?, i może powie przykro mi drogi przyjacielu ale bilans zysków i strat jakie poczyniłeś w swoim życiu skazują Cie na usunięcie z zarządu, na usunięcie ze społeczności zbawionych. Ale jeśli w swoim życiu zabiegałeś o niebo, zbiegałeś o bycie blisko Boga to możesz pomimo swej przebiegłości i swojej klęski usłyszeć pochwałę, może powie Ci grzeszyłeś ale w grzechu tym wołałeś pomocy, szukałeś z niego ratunku, szukałeś?.
 W tym momencie trzeba nam zapytać samych siebie, cz rzeczywiście szukamy ratunku w Bogu?, czy potrafimy stanąć przed nim w prawdzie. Prosty przykład: umiesz nazwać grzech po imieniu? Umiesz powiedzieć kradłem, czy raczej przywłaszczałeś sobie śrubki w warsztacie, kredę w szkole, papier z biura?, a może tylko zabrałeś złom który leżał w pracy i go sprzedałeś bo przecież i tak nikt się nim nie interesował, a mało zarabiasz i pracodawca cie wykorzystuje, a potrzeby są wielkie i ja go tylko zabrałem – nie UKRADŁEŚ! – stań w prawdzie. Umiesz przeprosić gdyś zawinił i zapytać jak mogę naprawić wyrządzoną krzywdę czy raczej pójdziesz w zaparte i będziesz dowodził swego pomimo że sam wiesz że się mylisz? – stań w prawdzie. Umiesz stanąć naprzeciw znajomego, sąsiada, przyjaciele i powiedzieć mu prosto w oczy nie podoba mi się to i to co robisz, i jak postępujesz, czy raczej obmawiasz go za plecami, obrażasz się, odwracasz od niego i nie zależy ci na porozumieniu ale na postawieniu na swoim i nie chcesz iść na ustępstwa tylko żądasz aby dostosował się do Ciebie i w końcu dał Ci święty spokój – stan w prawdzie. Umiesz przyznać się choćby w świętej spowiedzi do swej pożądliwości, kokietowania innych, do swej nieczystości myśli pragnień i czynów czy to jest grzech który już dawno został przemilczany w twoim rachunku sumienia – stań w prawdzie. I można tak dalej zapytać czy rzeczywiście nie byłeś w niedzielę na mszy bo nie mogłeś czy raczej lenistwo wzięło górę, czy rzeczywiście stan zdrowia i wiek nie pozwalał Ci przyjść na spotkanie z Panem ale pozwalał ci na niemal codzienne zakupy w sklepie i stanie pod blokiem z sąsiadami a jak trzeba być na mszy to nogi odmawiają posłuszeństwa – stań w prawdzie! I zdaj sprawę ze swego zarządu!
Bo kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Nie martwi Cię to że twój mąż, żona podbiera w pracy drobne rzeczy i przynosi je do domu – to nie martw się, jeśli ich okrada, i ciebie okradać będzie, nie martwi cię to że twoje dziecko nieuczciwie zdaje egzaminy, ściąga na sprawdzianach – to nie martw się i ciebie oszukuje. Nie martwi cię że sąsiad na sąsiada wyklina i wyzywa – to nie martw się i na ciebie wyklinać będzie i ciebie wyzywać. Nie martwi cię że ktoś z twego powodu cierpi – to nie martw się sam cierpieć będziesz. Bo nie można dwom Panom służyć, bo nie mamy dwóch serc jednego do pracy drugiego do domu, jednego na egzaminy drugiego dla rodziny, jednego na przeklinanie drugiego na przebaczanie, jednego na poniżanie, drugiego na cierpienie mamy jedno serce, jedno – jedno serce do kochania, do życia.
Bóg na różne sposoby wzywa nas do nawrócenia, ale wcześniej czy później przyjdzie to, co tak bardzo dotknęło rządcę z Ewangelii – uświadomienie sobie że nasze zarządzanie właśnie się kończy. Już dziś trzeba nam zadbać o kapitał na wieczność, o kapitał na zbawienie. Trzeba nam podjąć dzieła pokuty, dzieła miłosierdzi i zadośćuczynienia. A może tak z całą powagą podejść do przestrzegania piątkowego postu by Boga uwielbić, a może umieć przeprosić i prosić o wybaczenie, a może oddać to cośmy ukradli, bo pamiętaj: grzech nie będzie odpuszczony póki wziątek nie zwrócony. Dzisiejszy nieuczciwy rządca myślę że oddał dług za dłużników, oddał ze swego z tego co zarobił – Panu oddał całą jego należność inaczej Pan by go nie pochwalił. Ukradłeś – oddaj, nie umiesz oddać – zrekompensuj, a jeśli się już nie da zadośćuczynić, bo już nas tam nie ma i nie mamy styczności z osobami którym wyrządziliśmy krzywdę, bo może okradziony już umarł, pozostaje – modlitwą, zamówiona Mszą św., i choćby troską o czyjś grób – tylko tyle a może być aż tyle, bo to właśnie te „tyle” może sprawić że i ty pochwałę usłyszysz. Amen.

1 komentarz:

  1. Jak zawsze kazanie "kapitalne"!!!!
    Tylko "stawać w prawdzie" przed sobą bolesne :(

    OdpowiedzUsuń